Praca osób z zespołem Downa w Szwajcarii.
grudzień 8, 2020 by Jarek
Kategoria: Moja praca, mój dom
Dawno z Richardem nie wymienialiśmy sobie tyle konkretów na temat systemu w jakim funkcjonujemy w swoich krajach. Syn Richarda, tak samo jak Janek stają się starsi i zbliżają się do momentu, gdy powinni móc podjąć pracę. W Szwajcarii praca jest zapewniona pod warunkiem przejścia przez system edukacji i treningu…a w Polsce?
To co Richard mi opisał wydaje się perfekcyjnym stanem:
1.Dziecko z ZD przestaje być dzieckiem to idzie do szkoły przyuczającej do pracy. Uwaga NIE DO ZAWODU ale pracy.
2.W ramach tego mechanizmu uczy się wykonywania poszczególnych zadań, często powtarzanych.
3.Wygląda to jak warsztaty terapii zajęciowej, ale nie są to warsztaty. Mechanizm pobytu jest oparty o edukację, także na temat życia, seksualności, samodzielności, a po nich są każdego dnia zajęcia z poszczególnych czynności.
4.Przypomina mi to trochę moją szkołę sportową: grałem o świcie, w południe i wieczorem a treningi były obudowane zajęciami tak abym nie padł ze zmęczenia
5.Dzisiaj uczą się szyć i jak widziałem film robi to na mnie wrażenie, że Jamie skupia się na tym i szyje na maszynie…
…gdyby tak Kamilowi dać maszynę przyszyłby cały świat jak znam życie. Jest w tym Mistrzem i to mu się podoba.
Jak to podsumować? Nie znam takiego programu w Polsce, tak chyba będzie najlepiej, bo na osoby wymagające wsparcia nie ma wsparcia po prostu.
Ceramika, tkactwo i gotowanie. Kiedy szukałem dla syna Szkoły Przysposabiającej do Pracy i telefonowałem po okolicznych miastach wszędzie to samo, tak jakby Polska była krajem ceramiki, tkactwa i kucharzenia. Jedni tak zrobili, bo pewnie takie warunki, inni wgapiają. A wszystko zaczyna się od IPET-u czyli indywidualnego programu nauczania w szkole, który powinien powstać na podstawie indywidualnych predyspozycji człowieka, a opracowany być przez nauczycieli, specjalistów i rodziców. Walczyłem wiele lat o taki program dla syna, spędzałem w szkołach wiele godzin i nigdy taki program nie powstał. Te programy powstawały na zasadzie wycinkowych kopii z internetu. A potem systematyczna praca w kierunku wartościowych na rynku umiejętności.
Przegrałem.
Oczywiście przystosowanie do pracy, nie zawodu, czyli konieczność współpracy szkół przysposabiających z pracodawcami, ale jaki interes ma szkoła aby to zrobić, jeżeli można realizować ceramikę, tkactwo i gotowanie, a potem na WTZ, lub przed telewizor.
A Państwo płaci, najpierw na wieloletnią edukację, a potem rentę socjalną. Ale widocznie woli płacić, niż wymagać.
Tato Kuby