Przez Gęsią Szyję do schroniska w Dolinie Roztoki

luty 13, 2025 by
Kategoria: Nasze Góry

Jak to u nas, z normalnej wyprawy, staje się WYPRAWA przez duże W. Zaczęliśmy w miejscu, gdzie do tej pory nas nie było, na parkingu Wierch Poroniec. Szczęście pierwsze to: pusty parking i miejsca od wyboru do koloru!

IMG_9422 IMG_9424

Drugie szczęście, że mieliśmy raczki. Pomimo szerokiego i łatwego szlaku, można było się zdziwić lodem, który był na nim. Nawet śnieg nie był śniegiem, tylko lodem w tym miejscu. Zatem weszliśmy bez problemu i goniliśmy by zdobyć 874 szczyt czyli Goły Wierch. Kamil na szlaku czuł się świetnie, gdyż był tutaj z Bonitum. Janek po prostu sobie człapał i teraz wiem dlaczego?

IMG_9426 IMG_9427 IMG_9429

Janek zbierał siły.Powtarzał Gęsia Szyja, Gęsią Szyja, ale zakładaliśmy że do schroniska w Dolinie Roztoki przejdziemy obok niebieskim szlakiem, bo trudno nam było się zebrać tak mocno pod górkę. Janek miał jednak inny plan.

IMG_9430 IMG_9431 IMG_9432

Doszliśmy na Polanę Rusinową. Kamil odpoczywał i wyraźnie ucieszył się, że nie planujemy wejścia pod górkę, po “schodach”. Asia też jakoś nie paliła się by wchodzić na Gęsią Szyję. Janek miał jednak inny plan i tym razem to jednoznacznie zaprezentował. Odwrócił się od nas. My w jedną stronę, on w drugą i nie zamierzał reagować na nas. On idzie na Gęsią Szyję! I poszedł!!!

IMG_9433 IMG_9435 IMG_9438

Janek gonił do góry, że aż miło. Kamil próbował go dojść, ale Janek nie dawał się. W końcu jednak Kamil minął Janka i już nie dał się aż do szczytu. Ja tylko patrzyłem, bo przecież te schody zawsze nas wykańczały, a tutaj synowie pędzą pod górę, nawet nie patrzyli do tyłu! My trochę rozglądnęliśmy się po górach, ale w końcu trzeba było iść za nimi. Tu nie było ściemy, oni szli na całego!

IMG_9439 IMG_9440 IMG_9441 IMG_9443

Pierwsze schody jakoś uszły. Drugie już były wyzwaniem. Trzecie, człapaliśmy już powoli, ledwo, ledwo. Kamila nie było widać, a jak było, to na końcówce jakiegoś etapu. Janek tak chciał wejść na szczyt, że nawet nie narzekał, gdy pojawiał się lód jak na lodowisku. Miał cel i go realizował, że aż miło!

IMG_9444 IMG_9445IMG_9447 IMG_9448 IMG_9449IMG_9450 IMG_9452 IMG_9456

Mieliśmy nie wchodzić na Gęsią Szyję, dzięki Jankowi szybko i sprawnie tam się znależliśmy. Takie małe trzecie szczęście…ale najlepsze nas spotkało po chwili. Odpoczywaliśmy, jedliśmy śniadanie. Janek jak zwykle ze wszystkimi się witał i życzył im tylko najlepszych chwil. Wtedy podszedł Pan Michał. popatrzyła na nas i spytał się: “Czy to nie wy byliście w Górach Sowich, jak była ta słynna okiść?” Potwierdziliśmy i okazało się, że Pan Michał wtedy nas spotkał. Było miło i takie chwile w górach są najlepsze!!! Pozdrawiamy Pana Michała jeszcze raz.

IMG_9457 IMG_9463  IMG_9465 IMG_9467 IMG_9469

Schodziliśmy ścieżką z lodu. Wyglądało to niesamowicie. Wszędzie nie było śniegu/lodu, ale na ścieżce był. Doszliśmy na  Waksmundzką Rówień i tam mega szczęście: śnieg, padający śnieg, my czegoś takiego w tym roku jeszcze nie doświadczyliśmy. Im byliśmy niżej, a szliśmy do Wodogrzmotów, tym padał mocniej. To było wow!

IMG_9471IMG_9472 IMG_9473IMG_9475 IMG_9477

Ale lód nie odpuszczał. W pewnym momencie, nie wiedzieliśmy czy to strumień zamarzł, czy ścieżka lodem była skuta. Było to wyzwaniem, by przejść, ale śnieg padał i z uśmiechem dało się to ominąć. Nie mogliśmy się napatrzeć na to, co było obok nas. Wyglądało bajkowo.

IMG_9478 IMG_9479IMG_9480 IMG_9481

W końcu doszliśmy do czarnego szlaku i pojawiły się kolejne niesamowite obrazy zimy. W końcu szczyty były schowane w chmurach śniegowych i śnieg padał.

IMG_9482IMG_9483IMG_9485

Przed nami był kolejny szlak, którym nie szliśmy nigdy. To takie kolejne szczęście w górach. Okazał się małym wyzwaniem, bo trzeba było użyć rąk przy zejściu przez skały i lód, ale to była końcówka. Kamil jako pierwszy był na asfalcie przy Wodogrzmotach. Już myślał, że będziemy szli na Morskie Oko, a tutaj kolejne zaskoczenie dla niego tego dnia.

IMG_9488 IMG_9489IMG_9491IMG_9492 IMG_9493 IMG_9495

Nigdy nie byliśmy w schronisku w Dolinie Roztoki. Dla chłopaków była to kompletna niespodzianka. Nie znali szlaku, nie znali miejsca gdzie szli…to jak iść? Ledwo się udało, bo takiej ilości lodu tego dnia jeszcze nie mieliśmy. To było kolejne małe szczęście. Duże spotkało nas w Roztoce: nie było gości i my wybraliśmy sobie miejsce na dobry obiad. Jak usiedliśmy, skończyły się miejsca, gdyż wielu turystów zna to wspaniałe miejsce. My już poznaliśmy.

IMG_9498 IMG_9500

Po smacznym obiedzie mieliśmy wracać. Wpadliśmy na kolejny nietypowy pomysł:..a może byśmy tak busikiem do parkingu dojechali, gdzie mamy auto? Jaka radość się pojawiła, to już była gonitwa by jak najszybciej dojść do busika, w końcu nigdy tak nie jechaliśmy!

IMG_9504 IMG_9505  IMG_9506 IMG_9514
Przed busikiem za to, musiał być “Markowy” pajacyk. Janek nie odpuszcza!!!…a potem siedział w busiku nie mogąc oderwać wzroku od mijanych miejsc. W busiku dobrze się wraca do auta, jak się okazuje.

IMG_9508 IMG_9509

My poznaliśmy kolejne miejsca, gdzie nas do tej pory nie było. Przechodziliśmy obok nich wiele razy, ale nie było jakość powodu. W końcu się udało i możemy powiedzieć, że tutaj to my już wszędzie byliśmy :)

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...