Ptasia Góra, Czarna Kopa.

czerwiec 29, 2020 by
Kategoria: Nasze Góry

O wyborze gór decyduje przypadek i chęci. My przeczytaliśmy o Sudeckim Machu Picchu i wiedzieliśmy, że tam trafimy. Kwestią było kiedy. Zatem sobota, czas burz a my w Góry Stołowe z nadzieją, że tych burz nie będzie.

W roku 2019 przez przypadek trafiłem na ten blog i bardzo intrygujący temat Ptasiej Góry w Górach Stołowych.

https://sciezkawbok.wordpress.com/2018/05/26/kamieniolom-pod-ptasia-gora/amp/

image

Zaraz potem przeczytałem z Asią artykuł na interii, który mówił o “Sudeckim Machu Picchu” i znów pojawia się temat/zdjęcie stołu…niczym do obrzędów. Historia niesamowicie ciekawa.

https://fakty.interia.pl/prasa/odkrywca/news-sudeckie-machu-picchu,nId,2954806

image

W ten sposób z Asią zostaliśmy zaintrygowani tajemniczym stołem, “Sudeckimi Machu Picchu’ w Górach Stołowych. Gdy już myśleliśmy, że w Polsce znamy je całe, przypomnieliśmy sobie o tym. Jak tam dojść?

Pierwszy problem, jak pójść bez obecności ludzi, gdyż wszystko jest w okolicach Błędnych Skał nawet w obecnych czasach bardzo chętnie odwiedzanych. Drugie jak tam się dostać…ale opis z “Ścieżką w bok” dał tak precyzyjne wskazówki, że nie mogło być mowy, że nie trafimy. Zatem pojechaliśmy do bardzo malowniczej i nieznanej wielu ludziom wsi Darnków.

Wysiedliśmy na końcu drogi i ruszyliśmy do przodu.

IMG_5535IMG_5537

Janek wystartował pierwszy…ale to był falstart. Od rana szło mu wszystko trudniej, tutaj wystartował…i trzeba było gonić Kamila. Janek na końcu to nam się nie zdarzało! A jednak. Poszliśmy zielonym szlakiem na rozgrzewkę do parkingu YMCA pod Błędnymi Skałami.

IMG_5539IMG_5541

IMG_5542IMG_5543

Szlak prowadził wzdłuż “prawdziwej ściany” tak typowej dla Gór Stołowych. Po opadach szlak na szczęście był w świetnym stanie, a dla chłopaków przejście przez strumyczki były świetną chwilą relaksu.

IMG_5544

IMG_5545

Po minięciu parkingu YMCA, Janek wyraźnie się rozruszał. Może też, że szlak stał się kamienisty i górski a nie leśny, ale Kamila nie mógł doścignąć.

IMG_5548IMG_5549

W końcu doszliśmy do zejścia ze szlaku. Zgodnie ze wskazówkami doszliśmy do drogi, która prowadziła do naszego celu, choć była zarośnięta trawą, to było na niej pełno rowerowych śladów…tylko jak przez te drzewo rowerzyści przejeżdżali? Kamo “złamał” się w pół by przejść.

IMG_5552IMG_5553

Tutaj znów się potwierdziła jedna zasada: szlaki znakowane to domena Kamila, ale jak jest tylko ścieżka to Janek jest na przodzie.

IMG_5555IMG_5558

W pewnym momencie tuż przy drodze zaczęły się pojawiać skały i to bardzo regularne. Zgodnie z informacjami przeczytanymi wcześniej wiedzieliśmy, że to początek naszej przygody…no i skręciliśmy tam gdzie nie trzeba. Droga doprowadziła nas do gołoborza, którym w żaden sposób nie polecam wchodzenia. Wróciliśmy i znaleźliśmy tą lepszą drogę.

IMG_5559

IMG_5564

Nią doszliśmy do “Machu Picchu”…było wow!!! Ściana o długości znacznej, ponad 100 w zasięgu wzroku, a my przy niej. Do góry nawet i 30 metrów…ale my idealnie wchodzimy na stół i wiemy, że to jest niezwykłe miejsce.

IMG_5566IMG_5569

IMG_5573IMG_5574

IMG_5585

Dotknęliśmy tajemniczego stołu, z oczkiem wodnym. Odpoczęliśmy przy piramidzie ułożonej z kamieni…i Janek postanowił wejść na pierwszą naturalną ściankę. Jest to efekt treningów jakie ma z Panią Renatą.

IMG_5534IMG_5588

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ptasia_G%C3%B3ra_(G%C3%B3ry_Sto%C5%82owe)

…no i zaskoczenie pełne: Janek dał radę, a na górze nasz cel Ptasia Góra…i zupełnie inne krajobrazy, pełne torfowisk, paproci.

IMG_5590

IMG_5594

Kolejna atrakcja, to torfowisko pod Ptasią Górą. Janek uwielbia torfowiska, bo są przejścia, takie jak on lubi najbardziej.

IMG_5599IMG_5602

IMG_5603IMG_5607

…ale zaraz szeroka droga, pełna słońca. I już myśleliśmy, że to co najlepsze za nami, ale szlak zielonego klonu był nadzwyczajny. Po chwili przejście zmieniło się na typowo górskie oczywiście i to z widokiem na Góry Orlickie!

IMG_5608

IMG_5612

IMG_5613

IMG_5614

Dla Kamila była to perfekcja: znakowany, kamienisty i mocno w dół. Po chwili doszliśmy do uwielbianych przez Jaśka chodników drewnianych i to było zbieganie. Nic z tego marudnego Janka już nie zostało.

IMG_5615IMG_5617

Doszliśmy do parkingu YMCA. Chłopcy w dobrej komitywie, Kamil nawet dał rękę Jankowi Uśmiech Nie był to jednak koniec naszych zdobyczy. Nie chcieliśmy wracać tym samym szlakiem, więc odbiliśmy w prawo na Czarną Kopę 741 m npm…błotnisto było jak diabli.

IMG_5622IMG_5623

IMG_5624

Liczba wariantów przejścia tej drogi, to efekt doboru jednej z wielu. Choć widać, że używane są do ściągania drzewa, były rewelacyjne widokowo. Szliśmy równolegle do stoliwa pod Ptasią Górą 851 m npm, na której byliśmy.

IMG_5626

IMG_5627

No i Czarna Kopa z pewnego miejsca wydawał się takim sobie wzniesieniem, tym bardziej niewymagającym, bo nawet motory wjeżdżały na nią, do czasu podejścia…choć najpierw na fajne skałki.

IMG_5628IMG_5629

IMG_5630

Góra nas zaskoczyła kompletnie, przewyższeniem, skałkami i tym urwiskiem w dół od wschodniej strony. Kolejne zaskoczenie. Na szczyt szliśmy ścieżką “zajechaną” śladami motorów, które potem “spadły” w dół. Na szczycie pojawiły się aż 3 słupki oznaczające punkty wysokościowe i graniczne, gdyż widać było że nie wszystkie pochodzą z “dziś”

IMG_5635

IMG_5638IMG_5640

Od tego momentu szliśmy niemalże równolegle do naszego porannego przejścia tylko z tym, że dzieliła nas ściana w dół, nie do zejścia…i to było dobre rozwiązanie. Szliśmy “umarłym” lasem, który wyglądał trochę strasznie, ale ścieżka była na tyle czytelna po grani, że Janek śmigał pierwszy.

Ostatnie wyprawy zawsze nas zaskakiwały niespodziankami “zwierzęcymi”. Tym razem, gdy myśleliśmy, że ten “orzeł” z początku to wszystko, zamarliśmy z zaskoczenia, gdy stado albo muflonów, albo sarn wyskoczyło nam przed nosem tak że nie zdążyliśmy zobaczyć co to. Dochodziliśmy do szałasu by odpocząć, a tam na pniu kolejna niespodzianka. Zobaczcie sami.

IMG_5643

IMG_5644

Byliśmy już przed samochodem, ale wciąż oddzielała nas ściana. Musieliśmy zejść i to było niezwykle fajne w tym bukowym lesie pełnym małych kanionów i różnych skrótów.

IMG_5648IMG_5649

IMG_5654IMG_5655

Szalenie nam się spodobała wycieczka. Była różnorodna i często trudna. Wykorzystaliśmy ostatnie treningi Janka i Kamila na skałkach i im się to spodobało. Zatem nie pozostaje nam nic innego jak wrócić w Góry Stołowe jeszcze raz…ale tym razem na Broumovske steny. Tam byliśmy na Koruna, ale zostało jeszcze trochę do przejścia i zrobimy to z Pasterki.

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...