Pytacie: co u Ani?
Ania jest po drugim cyklu chemioterapii. Od ponad tygodnia, po dwóch miesiącach w szpitalu, jesteśmy w domu. Co 2-3 dni jeździmy do szpitala na badania i ewentualne uzupełnianie braków (hemoglobina, płytki krwi).
Po powrocie do domu dzieci nie mogły się sobą nacieszyć.
Przytulanki na dywanie:
Ania powoli zaczyna nabierać sił i zaczynają się wspólne zabawy.
Dzieci wybrały się do restauracji – pomysł Ani:
Po świętach znowu do szpitala na następny cykl chemioterapii… :(
Ania fajnie wygląda, taka ożywiona, chociaż z tym dżemem to przesadziliście, tak ostentacyjnie… (mały yeti pyta się swojego taty: tato, gdzie są ludzie? ludzie się skończyli, jedz dżem!)
Mikołaj już robi za starszego brata:)
Chemia być musi po to, żeby Ania wyzdrowiała, a włoy odrosną:)
Wraca apetyt po chemii i Ania ma ochotę na różne dziwne rzeczy, które wcześniej niekoniecznie jej smakowały. Akurat miała ochotę na dżem. Później na bułkę :-) A pieczywo do tej pory wzbudzało odrazę…
U Jasia wszelkie warzywa i owoce (dżem też!) wzbudzają odrazę, wciąga za to mięcho i buły, non stop
Super rodzeństwo. Aż mi się łezka zakręciła. Grzesiu, pozdrawiamy Was.
Życzymy Wam siły i wiary niezłomnej. Macie wspaniałe dzieciaki. A grudniowa Ania cały czas na nas spogląda i towarzyszy nam każdego dnia. I tak zostanie aż do pełnego wyzdrowienia. Trzymamy mocno kciuki.
Cześć Grześ! Tak niedawno pamiętam, gadaliśmy latem, byliście na wakacjach i chyba nic nie wskazywało na to, że Mała Wam zachoruje. Teraz czytam i dosłownie zwaliło mnie z nóg, że jesteście już po drugim cyklu chemioterapii. Pocieszające jest to, że małe dzieci mają mniejszą świadomość i lepiej sobie radzą z tak ciężkimi chorobami. Życzę, żebyście szybko wyszli z tego tak trudnego dla Was doświadczenia. Ja także trzymam kciuki!
Jestem pewny, że zwyciężycie chorobę.
Przed kilkoma laty podobny przypadek dotknął naszą rodzinę.
Kiedy dzisiaj o tym myślę wiem, że zwyciężyliśmy dzięki miłości.
A w Waszej rodzinie jej nie brakuje, widzimy ją na zdjęciach.
Marek