Romanka.
wrzesień 23, 2018 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Istotne jest nie gdzie idziesz, ale skąd zaczynasz…w górach. Każdy z nas jest pod wrażeniem, gdy widzi wielką górę i to jeszcze usłyszaną, że jest wspaniała, trudna i wielka…i idzie a potem okazuje się, że nie jest trudna, nie jest piękna, tylko taka sobie. Duża większość z nas chodzi po górach, by zdobyć coś. My mamy tę przewagę, że chodzimy tam, gdzie nas jeszcze nie było i dzięki temu poznajemy nowe miejsca, zaskakujące wszystkim…tak było z naszą Romanką
https://pl.wikipedia.org/wiki/Romanka
http://zywiecinfo.pl/historia/item/4596-armia-krajowa-na-zywiecczyznie-cz-1
https://zywiec.beskidy.news/sport/563-romanka-1366-m-dostojnosc-bliskosc-historia
Romanka (1366 m) jest najwyższym szczytem w Grupie Lipowskiego Wierchu i Romanki w Beskidzie Żywieckim. I tutaj dalej za wikipedią na temat topografii:
“Romanka jest najwyższym szczytem tej grupy, względna różnica wysokości od podstawy do szczytu wynosi około 700 m. Od sąsiedniej Rysianki jest oddzielona wybitną przełęczą Pawlusia (1176 m). Jest też Romanka zwornikiem dla dwóch grzbietów. Na północny zachód odchodzi od Romanki grzbiet do Skały, na północny wschód drugi grzbiet do Kotarnicy. Grzbiety te niżej znów rozgałęziają się. W zbocza Romanki wcinają się doliny trzech potoków: Romanki uchodzącej do Żabniczanki, Sopotnianki i potoku bez nazwy uchodzącego do Sopotni). Romanka wznosi się nad miejscowościami Żabnica, Sopotnia Mała i Sopotnia Wielka[2]. “
No właśnie, Romanka jest wyniosłą górą, choć nie jest może wysoka, ale potrafi zmęczyć wędrowca. My Romankę wypatrzyliśmy, gdy weszliśmy w maju na Pilsko. Mieliśmy cel i na koniec lata, a początek jesieni postanowiliśmy ją zdobyć.
http://www.zespoldowna.info/pilsko.html
Nasza trasa odbiegała jednak od standardowych. Jeżeli ktoś uwielbia Gorce, Turbacz z jego bardzo długim przejściem, tutaj może znaleźć podobne, a może nawet piękniejsze i dłuższe trasy, my to już wiemy! Zatem nie chcieliśmy robić 20 km, chcieliśmy wejść na Romankę, Rysiankę … i z powrotem. Plan był taki.
Ja zwróciłem uwagę na podejście, ale też zejście na tej trasie, więc na pewno nie są to Gorce, a już na pewno nasze Sudety. I pierwszy problem jaki się pojawił, a zmienił nasze plany:
NIE MA WJAZDU DO WSI PŁONE JAK PLANOWALIŚMY, więc zaparkowaliśmy za Żabnicą Skałką na parkingu leśnym. Pierwsze negatywne odczucie: znów ten asfalt. Drugie…tutaj mieszkają chyba wybitni artyści! jak popatrzyliśmy na ten korzeń, obok na sowę to spodobało nam się…więc ten asfalcik nie był już problemem.
…no i pojawiła się Romanka w pięknym słońcu. Pogoda była idealna by powiedzieć latu do widzenia i przywitać jesień. Na pewno nie było gorąco, wiatr sobie hulał, a drzewa już “złapały” kolory mieniące się w tym słońcu i to całkiem jesiennie. Dla nas pogoda idealna!
Po 2,3 km doszliśmy do naszego skrótu przez las do szlaku niebieskiego dochodzącego tutaj od Słowianki, którym chcieliśmy dojść do Romanki. I tutaj muszę znów to nadmienić: Janek jest nie do spacyfikowania z tym swoim tempem. Najpierw tak szybko od nas odszedł, że Kamil go jedynie mógł przyhamować. Potem razem zniknęli. Oni naprawdę to lubią: znikać! Oni lubią też góry, to widać i czuć, jak człowiek traci oddech, a oni pytają się w kółko, czy na Romance będzie schronisko, czy wyciąg, czy wieża.
Skrót był fajny, zróżnicowany i wejście na halę było widowiskowe!
Romanka w pełnym słońcu robiła wrażenie, a Janek podczepił się pod 3 turystów i musieliśmy go gonić. Romanka już w tym momencie dla mnie zdecydowanie wygrywała z Turbaczem, ale jak się okazało ja już przegrywałem ze wszystkimi, więc mogłem sobie pooglądać widoki, ale gdzie moja rodzina?! Asia była jakieś 30 metrów ode mnie, ale chłopcy poszli chyba szukać rysi i niedźwiedzi . W zasięgu wzroku ich nie było, w zakresie wołania znalazł się jedynie Kamil, a Jasiek? Cóż musimy chyba przywyknąć, że zestaw EGCG+mitoQ+PQQ+ubiquinol+magnez musi stosować każdy rodzic, biegającego po górach dziecka, by móc mu dorównać.
Janek znalazł się po 400 metrach czekając na nas powyżej linii malin. Droga “pięła się” do góry coraz bardziej zdecydowanie, więc Janek po prostu chciał nam tym bardziej pokazać, że idziemy za wolno i znów odjechał, o tyle dobrze że był słyszalny.
Podobał mi się ten zróżnicowany szlak bardzo i zastanawiałem się dlaczego Romanki nie ma np. w Diademie, a warto by było jej uroki rozpowszechnić.
Jak widać, Janek nie dał nam szans i skończyło się jak zawsze, choć głównie to Kamil dostarczał nam takich widoków. My człapiący do góry, Janek na ławce. Romankę zdobyliśmy i to z wysiłkiem, gdyż nie jest istotne co zdobywasz, tylko skąd zaczynasz zdobywanie 958 metrów do góry to wynik porównywalny do Pilska, wielu szlaków w Karkonoszach, więc nie byle co.
Zdjęcie i …film. Fundacja LuMind, największa fundacja zajmująca się badaniami nad zespołem Downa na świecie, poprosiła nas byśmy wzięli udział w ich projekcie “TOGETHER, I CAN!” czyli RAZEM, JA MOGĘ. Marly tak wytłumaczyła ideę:
Our campaign theme is “Together, I Can!”. I know it sounds grammatically incorrect but that is designed to make people stop and think about the individual acts that come together to elevate individuals with Down syndrome.
czyli
Motywem naszej kampanii jest hasło "Together, I Can!". Wiem, że brzmi to niepoprawnie gramatycznie, ale ma to na celu zmusić ludzi do zatrzymania się i zastanowienia nad poszczególnymi działaniami, które gdy się połączy, wzmocnią osoby z zespołem Downa.
Nasze uczestnictwo polega na tym, że mieliśmy zrobić film, gdzie mówimy w dowolnym języku te hasło…no i wyszło na to, że Jankowi najlepiej idzie w języku angielskim. Oto efekt pierwszej sesji z Kamilem.
Dziękujemy Panu Olkowi, który pomógł nam zrobić wspólny film…i poszliśmy w dół do przełęczy Pawlusiej.
W lesie było jeszcze fajnie, a potem…cóż patrzcie sami, jak fajnie jest schodzić w takich okolicznościach
Jak widać, Janek biegł do przodu przez Martoszkę, my za nim i było to fajne jak widoki wokół nas…ta Babia Góra, te Pilsko, te łąki…ale nie dane mi było się rozmarzyć.
…więc zrobiliśmy kolejny filmik dla LuMind z samym Jaśkiem i ten angielski…lepszy niż polski.
W ten sposób dotarliśmy do Schroniska na Rysiance…i nie znaleźliśmy wejścia na sam szczyt. Zatem postanowiliśmy po pieczątkach oczywiście, pójść dalej do Schroniska na Hali Lipowskiej…po pieczątki ma się rozumieć.
…a za nami Pilsko…
W ten sposób przeszliśmy 10 km prawie podchodząc aż na 1 075 m do góry. Było świetnie, jednak wiatr się zmagał, więc postanowiliśmy zmodyfikować naszą trasę i zejść zielonym szlakiem z przełęczy Pawlusiej. Popatrzyliśmy najpierw na Romankę dominującą w tym miejscu, potem jeszcze na Pilsko i pobiegliśmy w dół.
Piątka została przybita przez wszystkich i przed nami było to przed czym zawsze ostrzegam: nie jest istotne jak trudne jest podejście, ważne jest jakie jest zejście.
Zejście było tak samo intensywne, jak i podejście. Trasa była tak samo zaskakująca jak to co mieliśmy wcześniej.
Nie było to nudne. Janek rozwinął się muzycznie, więc całe zejście towarzyszył nam festiwal piosenki różnej
Trwało to ponad 1:30 h, aż doszliśmy do drogi asfaltowej, która poprowadziła nas przez przysiółki zamieszkane przez artystów, bo takie domy, także te dla ptaków, takie rzeźby jak tam, to ja w górach jeszcze nie widziałem…polecam.
Cały dzień był wyśmienity. Trasa bardzo fajna, z widokami, z różnymi szlakami, mocno w górę i mocno w dół. Romanka pozytywnie wypełniła nas, więc będziemy wracać w Beskid Żywiecki by błądzić tam gdzie nas jeszcze nie było. Ja Was zapraszam w te fajne góry.