Rykowisko, Zawada.
czerwiec 16, 2020 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Po co chodzimy w góry? By się śmiać, odpoczywać i wciąż udowadniać, że chłopak z zespołem Downa i drugi z autyzmem mogą też to robić. Przeszliśmy już Góry Bystrzyckie, Bialskie, Złote, Bardzkie. Niewiele zostało nam do zdobycia w Górach Stołowych i Orlickich (tutaj jest jeszcze plan po otwarciu granic). Mając w prognozie dobrą pogodę, stwierdziliśmy, że jeszcze w Masywie Śnieżnika są szczyty na jakie nie weszliśmy…a w tłumny weekend na pewno nie będzie tam ludzi.
Naszym celem stała się góra Rykowisko, gdyż będąc na Suszycy i patrząc w dół, Rykowisko wyraźnie wypiętrzało się na drodze na Śnieżnik. Podobnie idąc trawersem Śnieżnika nad Lejami, Rykowisko było najwyższą góra po drugiej stronie Doliny Kamienicy…i to był dobry cel.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rykowisko_(góra)
Szykując się i oglądając mapy, okazało się jeszcze, że na mapach z lat 90-tych poprowadzony był szlak na Rykowisko od najstarszej drogi w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika nazywaną Drogą Staromorawską.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Droga_Staromorawska
Powiem więcej. Jak są prezentowane zdjęcia z tej okolicy, to ten szlak, góry na nim, są zawsze wrzucane jako te malownicze i niezwykłe…ale po kolei. Najlepszym punktem wyjścia jest wioska, która mogła kiedyś być miasteczkiem patrząc na jej układ architektoniczny, Bolesławów.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Boles%C5%82aw%C3%B3w_(wojew%C3%B3dztwo_dolno%C5%9Bl%C4%85skie)
Zaparkowaliśmy przed wioską na placu do tego przygotowanym. Przejście nasze przez Bolesławów było wydarzeniem dla kur, psów, co spowodowało pewne obawy Kamila w szczególności…sio, sio było częstym dźwiękiem jakie wydawał z siebie. Niemalże od parkingu szliśmy już żółtym szlakiem łącznikowym i po minięciu kościoła od razu wyszliśmy nad wioskę. I tam z lewej Suszec był świetnie widoczny w łąkach rosnących ponad jarem, gdzie prowadzi szlak oraz dziwnie stare krzyże.
Jak tylko wyszliśmy na górę to Śnieżnik oraz po drugiej stronie doliny Młyńsko 990 m npm zaprezentowały się nam dla dodania uroku. Pierwsza niespodzianka nas nie zdziwiła. Widoki przednie. Druga, że Kamil był już ponad 100 metrów od nas też, ale te krzyże i po chwili świetnie zadbany “ogródek” jak w pierwszej chwili nam się wydawało to już było zaskoczenie.
No i okazało się, że jesteśmy na Górze Oliwnej i szliśmy dawną drogą krzyżową wyznaczoną cementowymi krzyżami. “Ogródek” zaskoczył i zrobił pozytywne wrażenie. To było coś dla nas. Chłopcy nie czekali.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Góra_Oliwna_w_Bolesławowie
Robiło się upiornie duszno. Chłopcy gonili do lasu dającego świetne schronienie. Janek popatrzył na to, że jest Śnieżnik, że jest wysoko i gonił za Kamilem, który w swoim stylu dochodził do skrzyżowań dróg i czekał na nas.
W końcu go dogoniliśmy pod pierwszym naszym celem tego dnia, górą o nazwie Stromy. I to była zagadka, która wyjaśniła się dopiero po powrocie. Masyw Zawady ma dwa wierzchołki. Pierwszy niższy na mapach jest Zawadą, ale w istocie określa się go jako Skalistą Kopę o wysokości 778 m npm, a ten wyższy 808 m npm jako Stromy. My przez cały dzień nazywaliśmy go Stromą i to był błąd.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zawada_(g%C3%B3ra)
Do podejścia wykorzystaliśmy ślady po zwózce drewna.
Chłopcy oczywiście sami bez problemu wiedzieli gdzie wejść. Szczyt był wyraźnie wypiętrzony ponad szlakiem i to pozwoliło na przepyszną przerwę i patrzenie na Suszycę, Suchą Kopę.
Zeszliśmy na Przełęcz Staromorawską i stamtąd mieliśmy już iść bez szlaku.
Janek nie był zadowolony po tym jak zobaczył podejście. Rykowisko niby niewysoka góra bo 948 m npm, ale dziwnie ostre podejście miała. Kamil nie czekał poszedł, Janek człapał, my za nim.
Po podejściu, było wypłaszczenie przez las i te zdjęcie pokazuje jak to wyglądało w naszym wydaniu: Kamil 50 metrów przed nami, Janek 20 metrów przed nami i my. W końcu znów ich doszliśmy, gdyż było podejście i droga wyraźnie zarastała.
Chłopców wstrzymał tez jeleń. W końcu jak jest się na Rykowisku, to jeleń ma prawo wyskoczyć. Zatrzymał nas tak gwałtownie, że od tej pory ja szedłem pierwszy, a chłopcy za mną i jakoś bez wyrywania się do przodu.
Cały czas widać było drogę i ścieżkę, która kiedyś na pewno była używana. Zaskoczyło nas to, tak samo że w miejscu gdzie GPS pokazywał szczyt, był szczyt i to z kamieniami charakterystycznymi dla miejsca.
W tym upalnym dniu to było najlepsze miejsce na odpoczynek. W cieniu, z wiaterkiem i widokiem na Rude Krzyże, Jawornik Graniczny w Górach Bialskich.
Po odpoczynku mieliśmy dojść do zielonego szlaku i po przejściu 50 metrów zejść skrótem do doliny, by wspiąć się na sąsiadujący, po drugiej stronie szczyt o nazwie Młyńsko. No i okazało się, że Rykowisko to nie taka mała góra…ale najpierw musieliśmy przejść przez tonący w bagnie, typowym dla tej części gór szlak…
…a potem przeprosić się z górą bo zejście lejem, było niczym gwałtowne spadanie.
Było tak aż do rozdroża w dolinie i wtedy chmury powiedziały nam coś innego, niż to co chcieliśmy usłyszeć: idzie burza!
Zatem z powrotem na Drogę Staromorawską i szybko do góry i do przodu, ale najpierw po umyciu się w strumyku. Widać wyraźnie, że to moi synowie, bo tylko my w trójkę to lubimy, a Asia niekoniecznie
Co ciekawe, wtedy spotkaliśmy pierwszych turystów tego dnia idących w …chmury…a my przyspieszaliśmy w dół i to w dobrych humorach.
Dla Janka po drodze zjawiskowe było mrowisko, więc trzeba było zrobić zdjęcie. Potem już tylko do przodu…chmury nas goniły.
Wtedy minęliśmy idącą do góry dużą rodzinę i nas to zaskoczyło, ale my wciąż w dół, bo musimy być pierwsi, przed burzą. Wzięliśmy skrót przez łąkę, bo lepiej się zbiegało i tuż przed Górą Oliwną spotkaliśmy następnych turystów idących do góry. Cóż jedni lubią gdy jest sucho, a inni gdy jest mokro.
Doszliśmy do auta i grzmotnęło, walnęło. My szczęśliwi bo choć nie przeszliśmy tego co chcieliśmy to znów skończyliśmy naszą niezwykłą wyprawę na sucho . Resztę nadrobimy i to z pewnością.