Rysy po raz 4 do Korony Gór Polski i po raz 2 do Diademu.

lipiec 19, 2024 by
Kategoria: Korona i Diadem

Powiedzieć, że lipiec jest nasz w Tatrach, to jak powiedzieć nic. My po prostu mamy szczęście w lipcu w Tatrach. Do wszystkiego. Nasze ostatnie wejścia na Rysy, zawsze były w lipcu. To czwarte też miało taki plan z każdego powodu. Czwartek, lipiec i my jesteśmy gotowi do startu.

IMG_4714 IMG_4716(1)

Start po słowackiej stronie od TZE Popradske pleso. Pusto na szlaku jak na ten moment wakacji. Zaczęliśmy wszystko zgodnie z planem. My swoim tempem, Kamil swoim. Asfalcik przeszliśmy w tempie optymistycznym. Były kwiatki, zabawy i swawole.

IMG_4718 IMG_4719 IMG_4720

Wszystko skończyło się na czerwonym. Janek postanowił być hamulcowym. Kłócił się i oczywiście wybierał najtrudniejsze warianty drogi, bo łatwiejszych po prostu nie ma :) A jak po Francji nauczył się krzyczeć…już byłem gotowy wyciągnąć działa. Na szczęście słońce wydobyło się zza chmur i było pięknie. Janek dostosował się do tego i było pięknie, też. Przepraszam z wyjątkiem jednego, ostatnio stałego elementu naszych wspólnych wycieczek: “Tato kiedy będzie Żabie pleso?”..i potem stałe powtarzanie aż doszliśmy do plesa. Jak ten cel został zrealizowany, to: “Tato kiedy będą łańcuchy?” i tak do łańcuchów ze sto razy.

IMG_4721  IMG_4723IMG_4725
Kamil nadawał tempo wspinaczki i tempo odpoczywania. To znalazł ławkę, to kamień i czekał. W tym momencie, by nie było źle, dostosowywał się do Janka i opowiadał ze sto razy, co będzie robione w ciągu następnych dwóch tygodni, co ubierze przy jakiej pogodzie. Lepiej było iść niż odpoczywać.

IMG_4726IMG_4730IMG_4731

Minęliśmy rozejście szlaków zostawiając niebieski i kierując się czerwonym. Spektakl się zaczął jak w każdym lipcu. Przyszła chmura, pokazały się kwiaty. Tutaj są najpiękniejsze ogrody Tatr. Było zatem na co patrzeć…lub można nie było widzieć niczego. Kwiaty były. Kamil zniknął w chmurze.

IMG_4735IMG_4736IMG_4742IMG_4743IMG_4745IMG_4747

Kamil miał bardzo dużo sił. Szedł jak chciał, nie bał się tego, że go nie było widać. Czasami gdzieś z góry patrzył na nas, ale wiedzieliśmy, że on na nas gdzieś zaczeka.

IMG_4752IMG_4753
A Janek w końcu doszedł do jego Żabiego plesa. Mieliśmy znów dużo szczęścia, gdyż słońce świetnie oświetlało je, a z dala widać było Rysy. Janek jednak czekał na “klamry i łańcuchy”. Wciąż miał powód, by wszystko wyglądało inaczej…i nie było ciszy: “Tato kiedy łańcuchy?”

IMG_4756IMG_4757IMG_4759IMG_4760

Kamil chyba też już na nie czekał. On nawet już je widział. Choć raz był w chmurze, a raz nie. To trzeba powtórzyć: pogoda nam sprzyjała także w tym miejscu. Nie było turystów na szlaku, więc mogliśmy spokojnie przejść ten kawałek. Janek jednak postanowił to utrudnić maksymalnie, spowalniając i tak wolne tempo. Wykazywał się przy tym jego świetnym talentem, czyli przede wszystkim kombinując jak wejść inaczej, skoro normalnie to on nie chce.

IMG_4761IMG_4762

IMG_4763

IMG_4764 IMG_4766

Kamil przy Asi po mistrzowsku przeszedł cały “la parkour” bez hamowania. Janek…najpierw było z łańcuchem, ale chyba jednak nie i było obok, a potem nie do góry tylko w bok. Wszystkie warianty jakie możliwe. Co się stało? Zrobiliśmy korek na szlaku, wydawało się, że to nie jest możliwe dzisiaj, a jednak nam się udało. Jak ja byłem szczęśliwy, że to przeszliśmy. Kamil za to był już wysoko w górze pod Królestwem i chyba śmiał się z nas.

IMG_4772IMG_4773IMG_4781

Przechodząc obok tej tablicy trzeba wiedzieć, że wchodzi się w Wolne Królestwo Rysów i za chwilę będzie Chata pod Rysami. Jak mnie to ucieszyło, kolejna rzecz! Skończyły się pytania o schronisko, łańcuchy od Janka. Gonił do tego aż miło, bo w końcu trzeba odpocząć.

IMG_4782

To miejsce jest specjalne. Widać schronisko, Rysy, Wagę, Ciężki Szczyt, wszystko, co najfajniejsze na tym szlaku.

IMG_4786

IMG_4788 IMG_4789

IMG_4790 

Nie można też było zapomnieć o najbardziej artystycznym WC, jaki się w życiu widziało! Przed nami zostały tylko Rysy.

IMG_4794 IMG_4798

Kamil rewelacyjnie szedł jakby tutaj codziennie chodził. Ostrożny, precyzyjny, skupiony i uważny. Janek…to był ciąg dalszy, dyskusji, wchodzenia na szczyt po swojemu. Niestety atmosfera się potęgowała, gdyż chmury zatrzymane na grani powoli przechodziły na naszą stronę.

IMG_4804 IMG_4807 IMG_4810 IMG_4811(1) IMG_4812 IMG_4813

Od Wagi Janek jednak przyspieszył. Widział jak Kamil szedł i to mu pomagało. Trawersowaliśmy już Kopę nad Wagą i pojawiły się Rysy. Chmury gęstniały i robiło się bardzo wysokogórsko. Doświadczeni jednak poprzednimi wejściami, wiedzieliśmy jak wejść nie idąc po rumoszu, w kolejce. Idealnie nam się to udało!

IMG_4816 IMG_4817 IMG_4819 IMG_4823

Jak się wchodziło, nie czuło się tej wysokości. Wariant był na tyle ciekawy, że Kamil nawet nie poszukiwał wsparcia. Janek wciąż z głową gdzieś daleko, dalej kombinował jak tutaj przejść po ichniemu, ale widać było postęp. Był pewny w tym, co robił i jak robił.

IMG_4826 IMG_4829 IMG_4830

Na górze dostaliśmy prezent: dało się zrobić zdjęcie. Szła chmura i grupa turystów, zatem ta dobra chwila nie mogła trwać za długo. Jednak czwartego zdobycia Rysów wspólnie, nikt nam już nie zabierze!

thumbnail_IMG_4832

IMG_4842 IMG_4843

Schodziliśmy bardzo szybko. Wariant jaki wybraliśmy, pozwalał na wiele, byle być na dole bezpiecznie. Widoki oszałamiające, pogoda w tej mierze grała niesamowicie.

IMG_4844 IMG_4845IMG_4858

Na Wadze poczuliśmy się zwycięzcami. Wszystko wiedzieli, gdzie byli i gdzie będziemy odpoczywać. U Janka nastąpiła zmiana. Na wejściu był ostatni, na zejściu pierwszy…trochę nietypowo, ale tak było. Nagroda dla chłopaków czekała. Śniadanie z herbatką, Janek dodał do kolekcji kolejny magnes, kubek i po prostu pobiegł w dół. Chmury wyglądały tak, jakby miały zacząć deszcz za chwilkę.

IMG_4862 IMG_4864 IMG_4865

Łańcuszki, drabinki można zrobić normalnie, nieprawdaż? Janek to potwierdził. Był bardzo odważny. Kontrolował przejście, tak jak perfekcyjnie robił to Kamil pod instrukcje Asi.

IMG_4868 IMG_4870IMG_4872 IMG_4873

Ależ miał zabawę. No i oczywiście tym razem też zakorkowaliśmy przejście, bo chyba z nami to już tak jest…ale chłopcy przeszli to sami, po swojemu i byłem dumny z nich.

IMG_4881 IMG_4883

Janek pełen uśmiechu, w pewnym momencie tylko krzyknął:”Tato a kuku, goń mnie!” Wydawało się, że to nie mój syn, po tym jak szedł do góry. Po tym jak przez 5 minut nie mogłem go dogonić, a Asia była dwa zygzaki nade mną,byłem już w osłupieniu. Co jakiś czas słyszałem te “a kuku “, ale Janka nie było widać. Były piękne kwiaty, ale nie on.

IMG_4885 IMG_4886 IMG_4888 IMG_4889 IMG_4890

Jakież było moje zdziwienie, jak nad wodospadem na Żabim potoku, spotkałem odpoczywającego Janka. Wyluzowany, napity czekał na nas. Musiało to być niezłe tempo, bo na Kamila czekaliśmy dobrą chwilę, a na Asię, bardzo dobrą chwilę. Powiem, więcej: jak ktoś by pomyślał, że Janek będzie zmęczony, to by się zdziwił. Do samego końca gonił pierwszy w dół. Tym razem go to bawiło, a my mogliśmy spokojnie za nim i Kamilem, iść. To był dobry wariant.

IMG_4891  IMG_4893 IMG_4894

Rysy zostały zdobyte po raz czwarty. Jest to sukces Synów, jest to sukces Nasz że daliśmy radę, wspólnie zajść tak daleko i tak wysoko. Są takie momenty, gdy wszystko co było złe, wraca w naszych głowach. Jak widać Rysy nie budzą takich emocji jak kiedyś. Dzisiaj wiemy jedno; NIE PODDALIŚMY SIĘ I WESZLIŚMY NA TĘ NAJWYŻSZĄ POLSKĄ GÓRĘ DUŻO WIĘCEJ RAZY, NIŻ KTOKOLWIEK SIĘ PO NAS SPODZIEWAŁ. Niezła historia.

IMG_4898 IMG_4899

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...