Sępia Góra z Turystycznym Bonitum.
maj 31, 2021 by Jarek
Kategoria: Włóczykij i Tysięczniki
“Nie ma osób niepełnosprawnych na górze, bo one osiągając wysokość, muszą wykonać ten sam wysiłek, co każda inna osoba i szacunek dla tego wysiłku jest tak duży na górze, że wtedy wszyscy są równi wobec siebie.”
https://www.zespoldowna.info/janek-i-kamil-zapraszaja-do-klubu-turystycznego-bonitum.html
Mieliśmy zacząć już tydzień temu, jednak pogoda pokrzyżowała plany. Magda, Kasia, Hania, Kuba, Kuba, Janek, Kamil, Janek, Gucio, wspaniali Opiekunowie, Rodzice i my rozpoczęliśmy naszą wędrówkę z Rozdroża Izerskiego w naszej grupie… a druga grupa ze Świeradowa. Mieliśmy się spotkać na Sępiej Górze, która nas zaskoczyła dawno temu jak zdobywaliśmy Włóczykija.
https://www.zespoldowna.info/szybowcowa-gora-sepia-gora-i-na-koniec-chojnik.html
“W górach jesteśmy tacy sami i w górach ludzie znajdują to, czego często nie mogą znaleźć na dole.”
Poszliśmy, gdyż bez marzeń nie ma celu. Uczyłem się tego długo. Dzisiaj góry są dla mnie jak 28 marzeń, które zrealizowaliśmy z Romkiem. I tak rzeczy które są niemożliwe stają się możliwe. Bonitum poszło!
Janek wystartował, chcąc pokazać jak świetnym turystą jest. Gucio za nim. Trasa miała być w miarę długa, ale “szeroka” byśmy razem mogli przejść cały odcinek. Druga grupa startująca od Świeradowa miała mieć przy tym możliwość podejść pod górę z wózkiem. Taki był cel i zamierzenie.
Bardzo szybko nauczyłem się tego co mogą nam dać góry w ten dzień: przyjaźń, radość, bliskość i uśmiech. Patrzyłem na chłopaków, patrzyłem na Magdę, która szła pod rękę z każdym, bo chcieli, bo tego potrzebowali by iść z nią, choć ona tego nie widziała, to czuła. Szybko się uczyłem widzieć to, czego się nie spodziewałem zobaczyć, uczyłem się czuć, to czego nie umiałem. Czy będę umiał to opisać…bo uczucie tego jest nie do opisania.
…a pogoda, cóż niebieskim szlakiem idąc w chmurze w takim gronie to była przyjemność i nawet w dolinach, gdzie chmura dostarczała setki drobnych kropel, jakoś to nie przeszkadzało.
Szedłem obok Kuby i Magdy. Kuba poprosił bym sprawdził, pytając się niego, która godzina. Odpowiedział, a potem ze szczerością krótko stwierdził: “Magda daje radę, nie musisz jej pomagać, ja będę ją trzymał.” No i poszliśmy dalej, a Magda z Kubą równym krokiem omijając nierówności drogi, byli z przodu.
Gdy wielki Kuba wziął Magdę za rękę, a Hania drugiego Kubę, to cieszyłem się, że idziemy tym szlakiem. Może nie jest wymagający, może nie jest górski, ale szliśmy razem i było to fajne czuć ludzi wokół siebie, którzy marzą razem i idą dalej przed siebie. Byli jednak przy tym mali harcownicy, którzy lubili to być z przodu, to z tyłu w wielkim kryzysie.
Wtedy jakoś się wspierali. No właśnie, cała droga to była Wielkim Wspieraniem się. To Hania wspomagała Kasię. To Kasia Hanię. Świetnie wędrował duży Jan. Coś powiedział, na coś popatrzył, kogoś dotknął…ale szedł w równym dobrym tempie, a jak był kryzys to Hania była na miejscu.
W ostateczności pojawiała się Pani Sabina, która ze spokojem, z delikatnością i uczuciem, brała pod swoje skrzydła potrzebującego. Kuba od razu miał uśmiech na twarzy i szedł równo do przodu.
Przyznam się, że to moje “rodzinne” góry. Pamiętam jak gubiłem się w rumowiskach lasów niszczonych przez kwaśne deszcze z pobliskiego Turoszowa. Wydawało mi się, że pamiętam je dobrze, ale potrafiły zaskoczyć mnie swoją “plantacją” czarnej sosny na Niedźwiedniku. Nie wyglądało to typowo i były pytania, co to za drzewa tak równo posadzone za ogrodzeniem…a Hania wspierała kolejnego chłopaka. Tym razem Kubę, który musiał jej dorównać świetnym tempem i krokiem.
Jak już co mniejsi usłyszeli, że idziemy na szczyt, to nawet pierwsi byli i umieli wbiegać na górę, a były przecież momenty nie do przejścia. Samo podejście było pierwszą próbą kondycyjną i wszyscy świetnie poradzili sobie z nią…a na górze czekała na nas szczęśliwa, ale zmarznięta pierwsza grupa. Słońce dopiero z nami przyszło
Pierwszy szczyt w ramach Turystycznego Bonitum zdobyty, …a nas cała, Wielka Grupa! Warto być Razem Pani Olu z Pani Szalonymi Pomysłami!!! Dziękuję.
Było tak fajnie, że nie chciało się schodzić. Był dylemat, czy iść razem, czy jednak wymagającym niebieskim szlakiem w dół. Wybór nie był oczywisty, ale obie grupy zachowały swoje integralne cele
Zejście było wymagające po kamieniach i korzeniach…ale wszyscy szli fantastycznie. Powoli stawiając nogi i wyprzedzając drugą grupę o dobre 20 minut, a mieli być pierwsi
Marzenia zrealizowaliśmy, ale to dopiero początek. Dzięki grupie Wspaniałych Ludzi inni Wspaniali Ludzie mogli doświadczyć dobrej góry. Dziękuję im bardzo. Bez Was marzeń nie da się zrealizować i już czekam na kolejną wyprawę. Pierwsze punkty do GOT zdobyte i już się zastanawiam gdzie dalej, jak wysoko!