Skrzyczne 3.
kwiecień 27, 2020 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Była to niezwykła wyprawa, bo usłyszeliśmy: “Jak trudno dziś spotkać szczęśliwych Polaków!”. Mężczyzna patrzył na Jaśka, Kamila, na nas i był zaskoczony tym, że było nam tak dobrze, a byliśmy po 14 km już.
Zgodnie z naszą regułą tym razem postanowiliśmy wejść inaczej na najwyższą górę Beskidu Śląskiego, Skrzyczne 1 257 m npm…i co najciekawsze zaplanowaliśmy po tej dłuższej przerwie po prostu 16,5 km spacerek.
http://www.zespoldowna.info/skrzyczne-2.html
http://www.zespoldowna.info/skrzyczne-po-raz-drugi.html
http://www.zespoldowna.info/czupel-i-skrzyczne.html
Wciąż nie mogę uwierzyć, że doszliśmy do tego etapu, że mamy spacerki takie 16 kilometrowe w górach
Plan był tak: ruszyć z Przełęczy Salmopolskiej do Malinowskiej Skały, które to są najczęściej fotografowanym obiektem w Beskidzie, a potem na Skrzyczne.
Jednak tak chcieliśmy iść by nie spotkać nikogo, tudzież prawie nikogo. Jak podjechaliśmy na parking samochodów było już bardzo dużo aut, wszyscy chcieli wreszcie odpocząć po “zakazach”. My też tego potrzebowaliśmy. Widać to było też u nas bo chłopcy jak wystartowali to nie można było ich zahamować…jak zwykle.
Dzisiaj wiemy, że Beskid Śląski tytułem klęski ekologicznej, jaka tam też miała miejsce, jest najlepszym na spacery nawet bez szlaków, bo dróg i ścieżynek jest tak dużo. Ma to też wyjątkową zaletę, której i my doświadczyliśmy: wspaniałe widoki są wszędzie!!! My wybraliśmy na pierwszy odcinek właśnie taką trasę by nasze przejście było rozgrzewkowym spacerkiem pełnym widoków na wspaniale widoczny grzbiet Skrzycznego, ale przede wszystkim Baraniej Góry…a tam nas jeszcze nie było!
Chcąc dodać odrobinę dynamizmu do trasy weszliśmy w trawers Malinów, co wzbudziło zapał u chłopaków, bo wreszcie coś trudniejszego, a u nas pojawiło się zaciekawienie, bo widać było Wisłę i jej wszystkie góry. W ten sposób doszliśmy do czerwonego szlaku na Malinowską Skałę. Pojawili się ludzie i Janek z dala przypominał sobie i wszystkim: “Uwaga koronawirus 2 metry!”…a Kamil uśmiechnięty jakby tylko na to czekał pod górkę odjechał do przodu bez jakiejkolwiek zadyszki.
W końcu zobaczyliśmy Skrzyczne…był to widok po prostu smaczny
Podejście na Skały, jak i zejście z nich było jedynym drobnym wysiłkiem tego dnia na tym szlaku. Chłopcy minęli turystów z piwem i dyskoteką zziajanych podejściem i ruszyli w świat przepysznych widoków. Ja odważę się to powiedzieć: trasa na Skrzyczne z Malinowskiej Skały jest najfajniejszym widokowo przejściem w tej części Polski…i te widoki na Baranią Górę, Pilsko i jej masyw, czy Babią Górę to dla ludzi lubiących coś takiego to istna czekoladka. Chłopcy do tego wyjątkowo się dostroili. Jak byli za daleko to zatrzymywali się dokuczając sobie nawzajem, tudzież “robiąc sobie kawały”. Fajne to było…a ludzie skończyli się na Malinowskiej Skale, więc zagrożeń nie było.
…a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zeszliśmy z Malinowskiej Skały i tylko patrzyliśmy na wszystkie strony z zachwytem…wszyscy!…a chłopcy mieli uśmiech od ucha do ucha.
Nie zauważyliśmy, że się podchodziło trochę do góry i schodziło trochę w dół. Nawet w tym jednym momencie podejścia pod Małe Skrzyczne, gdzie było ciut pod górkę, nie odczuliśmy tego bo…paralotniarze unosili się nad nami. Janek tylko pokazywał do góry, nie interesując się tym co jest pod nogami.
Wejście na Małe Skrzyczne dało jedną niespodziankę: śniegu było nawet na połowę szlaku…co oczywiście trzeba było przetestować.
Wejście na Skrzyczne stało już pod znakiem krążącego paralotniarza nad nami. Patrząc w dal, widzieliśmy jak co niektórzy wykorzystywali północny wiatr lecąc aż pod Pilsko.
Pomimo tego, że nigdy nie spotkaliśmy tak małej ilości osób na szczycie, zrobiliśmy szybko zdjęcia i postanowiliśmy wracać.
Gdy myślałem, że najfajniejsze już mieliśmy, na zejściu okazało jak fantastyczny spacer sobie zaplanowaliśmy. Wyobraźcie sobie, że idziecie w kolorach, widokach takie jakie lubicie najbardziej.
Tam spotkaliśmy Starszego Pana, którego zaraziliśmy naszym dobrym humorem, wspaniałym humorem. Widząc jednak, że na Skale są ludzie, postanowiliśmy zrobić “skrót” wokół idąc w kierunku na Malinów. I to był górski, kamienisty szlak.
Na koniec była ekstra niespodzianka: duuużo śniegu!
W ten sposób zakończyliśmy nasz spacer rozgrzewkowy. Nikt się nie zmęczył, wszyscy byli zadowoleni, że dostali tak wspaniały prezent jak ten dzień. Ja polecam.