Skrzyczne po raz drugi.
czerwiec 19, 2018 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Byliśmy już na Skrzyczne…ale czuliśmy niedosyt, bo nie weszliśmy na niego od dołu. Okazało się, że Cyprian z rodziną, najlepszy kolega z klasy, jest gotowy do wycieczki na zaproponowaną przez nas górę…a Aneta potwierdziła piękną pogodę, za co dziękuję. Zatem w niedzielę stanęliśmy pod górą na ulicy Beskidzkiej w Szczyrku, by zdobyć tą bardzo wyniosłą górę z kolegą Jasia i jego rodziną, bardzo ciepłymi i dobrymi ludźmi Bercią, Adrianem i Kajtkiem Dziękuję, że pojechaliście z nami!
http://www.zespoldowna.info/czupel-i-skrzyczne.html
Skrzyczne ma 1 257 m npm i jest 5 najbardziej wybitnym szczytem w Polsce, przez co nie jest łatwy. Cyprian, Kajtek to świetni piłkarze, którzy z nami już odbywali wycieczki w górach, więc zapowiadało się ciekawie…czy my rodzice damy radę?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_najwybitniejszych_szczyt%C3%B3w_Polski
Zaskoczenia po sobotniej wyprawie nie było: Jasiek pognał do przodu, Kamil za nim…tak jakby nie było z nami gości…
Tak dzielnie szli do góry zielonym szlakiem, że moja zdecydowana reprymenda dopiero Jaśka-prowodyra ucieczki zatrzymała. Jakoś nie było widać po nim, że wczoraj zrobił 12 km. Dzięki temu doszedł do nas Cyprian, który po emocjonującej dyskusji ze swoim Tatą o meczach dnia wczorajszego, zdecydował się grupkę uciekinierów dojść.
…jednak po chwili znów było tak samo: Janek z Kamilem gdzieś, a reszta grupy gdzieś. Ja musiałem biec by zatrzymać tych pierwszych, a było gdzie wbiegać!
Podejście było trudne, ale jak pojawił się szlak z kamieniami, korzeniami udało się grupę scalić…na chwilę by na kolejnym podejściu uciekinierzy odstawili nas…i tak było aż do czerwonego szlaku.
…a potem znów zniknęli, mało koleżeńsko, by w końcu poczekać gdy już było widać dobrze nam znany widok wieży ze Skrzycznego.
Jak się okazało, kluczowym elementem tego postoju było też pojawienie się tego owada, gąsienicy:
Nie było istotne, co to było, ważne, że było unikatowe i chłopcy wspólnie oglądali go na wszystkie możliwe strony.
Kolejny postój wywołały lotnie. Janek zaskoczony mówił o samolotach, Cyprian z Kajtkiem oglądali…ale jeszcze nie byli świadomi ich ilości na niebie. Kajtek zaczął liczyć, gdy oni szli do przodu i nie oglądali się do tyłu, ale było tego trochę za dużo i za daleko.
Chłopcy, zostawili gości i biegli do przodu, bo tylko tak można nazwać to tempo wejścia i nagle okazało się, że nad nami startują lotnie. To było niezwykłe wrażenie! Janek stał kilka minut z zapartym tchem, podobało mu się! Dzięki temu Cyprian doszedł do nas i razem weszliśmy na szczyt.
Wszyscy odpoczywaliśmy po tej wspinaczce ponad 5 km do góry…i tylko Jasiek z Kamilem nie byli zmęczeni. Zejście zaczęło się od zbiegania w dół.
…a lotni było już ponad 30 nad nami.
Wracaliśmy innym szlakiem, niebieskim w dół nartostradą, wzdłuż wyciągu…bo tak pomyślałem, że będzie to łatwiejsze dla chłopaków. Zejście było już dla Jaśka kondycyjnie trudniejsze. Wcześniejsze 12 km dawały znać o sobie. Wyraźnie spowolnił, trzymał się Cypriana (tego czasami za rękę) i Kajtka. Chłopcy byli wykończeni.
Jak się okazało cała droga to ponad 11 km z sumą podejść 931 metrów. Nie zdziwiło mnie, gdy się okazało że wszyscy w drodze powrotnej spali…z tym, że Jasiek dzień wcześniej miał już zrobione 12 km. Było fajnie i bardzo miło w towarzystwie naszej zaprzyjaźnionej rodziny, za co im bardzo dziękuję jeszcze raz, a o Skrzyczne możemy powiedzieć, że weszliśmy i zeszliśmy na niego jak powinniśmy od początku