Słonecznik, Sucha Góra
lipiec 12, 2021 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Ten wpis jest o ODKRYWANIU, tego co jest najlepsze na “S” w górach. Na weekend mieliśmy jechać…na Babią Górę. Jednak zaspałem i dobrze, że są góry u nas. Był jednak dylemat, gdzie pojechać skoro byliśmy wszędzie. Wybór padł na Karkonosze i przejście niebieskim szlakiem z Przełęczy Karkonoskiej, częścią Drogi Sudeckiej. Tam jest asfalt i zjeżdżający rowerzyści, ale tym szlakiem dlatego nie szliśmy jeszcze do tej pory. Na to wygląda, że przyszła pora by to zmienić.
Cel mieliśmy, należało jeszcze ułożyć scenariusz. I tak rozmawialiśmy przy śniadaniu i jakoś wyszło, że nie byliśmy nigdy w Bobrowicach. Plan zatem ułożył się sam. Jechaliśmy tam, no i jakoś trzeba było wyjść z Bobrowic na Grzbiet Karkonoszy, czyli czarnym szlakiem na Rówienkę, by potem zielonym wejść pod Słoneczniki. Reszta była formalnością. Pierwsze odkrycia zrobione i jechaliśmy do przepięknych Bobrowic, gdzie cicho i nikogo nie ma, choć w centrum Karkonoszy. Zaparkowaliśmy przy czarnym szlaku, a nie zielonym, to kolejne odkrycie. Lubimy czarne, jakoś tak wychodzi.
Pierwsze poważne zmartwienie objawiło się w momencie wyjścia na szlak. Kamil tym razem bez plecaka, z powodów zdrowotnych, to tak jakby bez hamulca. Ten hamulec solidarnie wzięliśmy my. Początek szlaku i nasze obawy się niestety potwierdziły. Kamil z przodu, my daleko z tyłu. Jakoś tak normalnie, choć znacznie szybciej, niż my tego oczekiwaliśmy.
Sam szlak nas pozytywnie zaskoczył, zaprezentował się inaczej od oczekiwań. Od razu było dynamicznie, zróżnicowanie i pod górkę, w końcu jesteśmy w górach. Kolejne odkrycie, że szlak może być dwukolorowy, taka drobna anomalia powodująca małe zakłopotanie, ale szliśmy wciąż czarnym. Im byliśmy wyżej, a to się tutaj bardzo szybko odczuwało, tym pojawiało się więcej kamieni, no i była jazda!
Skały, kamienie i strumyk, jak to w Karkonoszach bywa w szczególności po burzach. Szliśmy niby szlakiem, ale strumykiem. Dodało to polotu i dynamiki nam, bo Kamila oczywiście nie było.
Tempo nas zaskoczyło jak i sam szlak. Tak zmienny, tak dynamiczny, że nawet nie zorientowaliśmy się kiedy doszliśmy do Kamila i Rówienki naszego pierwszego celu. Zaskoczeni byliśmy także tym, że już się zmęczyliśmy, a to była pozytywna informacja. Czekało nas też kolejne odkrycie: nigdy nie szliśmy żółtym szlakiem łączącym Rówienkę z Polaną Karkonoską. Zawsze jak wszyscy wybieraliśmy “dukt”, a tutaj niespodzianka. Nowość na szlaku . Choć żółty szlak prowadzi niemalże równolegle do duktu-niebieskiego, to jest szlakiem górskim. Kamienie i pod górkę, a potem z górki trawersem Suszycy robi różnicę.
Długo nim nie szliśmy, bo czekał nas kolejny nieznany nam zielony szlak tzw.Droga Bronka Czecha. Zazwyczaj na Słonecznik o wysokości 1 420 m npm, wchodziliśmy/schodziliśmy żółtym przez Pielgrzymy. Zielony czekał na odkrycie i tak się stało. Uciekliśmy od turystów, bo ten szlak wyraźnie nie jest popularny ze względu…no właśnie dlaczego?
W pewnym momencie jak dogoniliśmy parę młodych ludzi zrozumieliśmy: zdradliwy jest! Niby nie jest mocno pod górę, niby nic specjalnego, ale wymaga kondycji. My ją mamy i jakoś się szło, a widoki na Śnieżkę, schroniska pod nią były przednie.
Zakładając, że na Słonecznikach spotkamy wielu turystów odpoczywających tam, zatrzymaliśmy się na końcu podejścia i spokojnie patrzyliśmy w dół Kotliny Jeleniogórskiej. W końcu musieliśmy podreperować nasze siły, przed wejściem na czerwony do Odrodzenia, nasz “czeski” szlak.
I tak było. Na Słonecznikach polscy turyści kończyli swoje wyprawy/tudzież odpoczywali przed przejściem pod Śnieżkę. W kierunku Przełęczy Karkonoskiej i Schroniska Odrodzenie mijaliśmy głównie czeskich turystów. Dla nich ta część jest bardziej zachęcająca niż dla nas. Po drodze nie ma szczytów do przejścia, choć trawersuje się najpierw Smogornię, a potem Mały Szyszak na zboczu którego tuż na Przełęczą Karkonoską jest Schronisko Odrodzenie…ale jakie widoki i jak wymagający kondycyjnie jest to szlak, wie tylko ten kto go przeszedł. My już tam byliśmy i wiedzieliśmy, że idziemy tam, bo warto.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Smogornia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82y_Szyszak
https://www.schroniskoodrodzenie.com/
Z pod Smogorni widoki na Czarcią Ambonę, ale tutaj każda chwila rozprężenia i kolana poobijane. Szlak wspaniały, kamienisty, wymagający ciągłej uwagi. Kamil nieobciążony biegł, a my za nim.
https://www.zespoldowna.info/czarcia-ambona.html
Przeszliśmy jeden trawers i już szykowaliśmy się na drugi na Małym Szyszaku. To tutaj Janek “zagadał” do Pani po hiszpańsku i mieliśmy trochę pogawędki w tym języku, dawno temu . Janek może nie tyle wspominał to wydarzenie, witając się z kolejnymi turystami, ale wykazywał swoje dobre, górskie wychowanie. Jednak w tym momencie najważniejsze było ODRODZENIE i ciągłe pytania: czy to za tą górą, czy to tam?
https://www.zespoldowna.info/od-krakono-po-odrodzenie.html
“Starożytna” już tabliczka kierunkowa trochę go uspokoiła, a humor dopisywał, niezwykły. To się musiał przytulić do mamy z radości, to czytał tabliczki i po polsku, i po czesku, tak że droga mijała…a wszystko było dopiero przed nami, choć widzieliśmy, ale jeszcze rozumieliśmy tego, co dopiero mieliśmy ODKRYĆ.
Zejście na przełęcz było jak dzwonek: UWAGA RADOŚĆ! Chłopaki rozbawieni na maksa, żartowali tak że trudno było nie śmiać się z nimi. Nasz cel Odrodzenie przed nami.
Pieczątki zrobione, bo przecież nigdy tam ich nie robiliśmy, odpoczynek z widokiem na Zachodni Śląski Grzbiet zaliczony i jak dalej?
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85ski_Grzbiet
Stojąc na przełęczy ze smutkiem patrzyłem na asfalt jaki nas czekał. Dla niego nie chcieliśmy nim chodzić…cóż szliśmy.
Wtedy pojawiła się też nadzieja: a może by tak jakoś bokiem nie po asfalcie…i wybraliśmy ścieżkę na Suchą Górę, bo tam nie byliśmy i tam nie było asfaltu. Szeroka droga, w dużej części zarośnięta trawą. Tam gdzie była ścieżynka, płynęła woda. Tak zaczynało się nasze ODKRYCIE na “S” jak Sucha Góra 1 101 m npm, ale jak i Stroma 1 167 m npm w Masywie Śnieżnika. Obie na “S”, obie pod “głównymi” atrakcjami, obie ok 1 100 m i obie niezwykłe. Dużo podobieństw.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sucha_G%C3%B3ra_(Karkonosze)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stroma_(g%C3%B3ra)
https://www.zespoldowna.info/stroma-placzka.html
https://www.zespoldowna.info/stroma-sadzonki-snieznik-sredniak.html
Szliśmy cały czas bardzo czytelną ścieżką. Pojawiły się pierwsze skały, jak się okazało, jedyne które mają swoją nazwę: Wiaterna.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiaterna_(Karkonosze)
Był już zachwyt, choć to był dopiero początek. Skały wypiętrzone wysoko i trawers był fajną przygodą…a z tyłu szlak którym jeszcze niedawno szliśmy.
Gdy już je zasmakowaliśmy trochę, skończyły się, ale ścieżka prowadziła nas przez jagodowisko i las dalej. No jak przygoda to napięcie rośnie…i już byliśmy pewni, że to to…gdy pojawiły się drugie, ale było ich za mało. Te drugie też fajne, ale nie tego oczekiwaliśmy. Szliśmy dalej i jak na Stromej…
…pojawiło się jagodowisko i skały, dużo skał granitowych, i wszystko dla nas…dlaczego tutaj nie ma szlaku?
Wchodziliśmy zachwycając się wszystkim i każdy z jakiegoś innego powodu. Jak tego wcześniej nie widzieliśmy to ja nie wiem!!! Choć z góry wyglądało to tak i trzeba było tylko na to patrzeć!!!
Patrząc za to do góry wygląda to tak, tam na górze Smogornia i Mały Szyszak, tam szliśmy na górze…a Sucha Góra, cóż schowana w powodzi świerków nie robi takiego wrażenia, jak w momencie gdy na nich się jest. ODKRYCIE!
Odpoczęliśmy przed zejściem. Nie wiedzieliśmy co jeszcze nas spotka i jakie “chaszcze” trzeba będzie pokonać. Chłopcy wciąż w niesamowitym nastroju, byli gotowy do zejścia, które okazało się zbieganiem w dół.
Dawno tak nie było. Janek rechotał całą drogę, bez fochów. Kamil ciągle żartował, a zejście niczym wytyczony szlak, ciągle smakowało najlepiej, w szczególności po tym co zjedliśmy w Odrodzeniu
Zaczęły kwitnąć naparstnice, więc tutaj był zalew barw i sprawdzania co w tych kwiatka siedzi. Gdy myśleliśmy, że teraz na “luziku” dojdziemy Drogą Sudecką do Borowic, to się zdziwiliśmy. Trzeba było odkrywać znów skróty.
Największym przeżyciem było przejście “strumyczka” jak na mapie było zaznaczona Podgórna. Przeszliśmy kawałek w poszukiwaniu mostku…a tu tylko wąwóz i skały. Oj trzeba było ryzykować, ale na szczęście skutecznie bez kąpieli się odbyło. Potem dodatkowo zniknął skrót, a pojawił się rowerowy single track. Znów trzeba było szukać przeprawy i jakoś się udało.
Doszliśmy po 7 godzinach, a mieliśmy tylko na szybcika przejść się, po górach które doskonale znamy….a tutaj dokonaliśmy ODKRYCIA na miarę jednego z najciekawszych szlaków i ta Sucha Góra!!! Będziemy tutaj wracać, będziemy się wspinać po tych skałach jak nic. Ja polecam.