Sokolica, Sokola Perć, Zamek Pieniny
marzec 15, 2021 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
To była wyprawa, która od samego początku nas zaskakiwała. Jechaliśmy w …Pieninki. No właśnie, nigdy nie słyszeliśmy o czymś takim, ale to tym bardziej było intrygujące. Ostatnio Pieniny stały się naszym ulubionym miejscem do zdobywania, więc i tak chcieliśmy trafić na przedprzedostatni odcinek tych gór, na którym jeszcze nie byliśmy.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pieninki
Pieninki to pasmo w Pieninach, gdzie największe szczyty to Sokolica, Czertezik, Czerteż, Białe Skały, Bajków Groń i żaden z nich nie przekracza wysokości 780 m. Stąd jakoś trudno było nam się zmotywować by tam trafić, ale czytając historię Tatr, ich zdobywania, natrafiłem na zdanie: “… w latach międzywojennych “Sokola Perć” była najbardziej wymagającym przejściem szlakowym poza Tatrami.” Od razu sprawdzałem, co to ta SOKOLA PERĆ jest i gdzie. Zaskoczenie pełne co do lokalizacji: PIENINY, bardziej konkretnie PIENINKI i wiedziałem, że tam jedziemy.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokola_Per%C4%87
“Sokola Perć wiedzie skalistym grzbietem Pieninek, z Sokolicy na Bajków Groń, gdzie łączy się z żółtym szlakiem prowadzącym z Krościenka do Sromowiec Niżnych. Niektóre źródła do Sokolej Perci zaliczają również odcinek Szczawnica – Sokolica. Najwyższym punktem na trasie jest szczyt Czerteż (774 m n.p.m.), najniższym – Przełęcz Sosnów (650 m n.p.m.). Niektóre fragmenty są eksponowane, szczyty Czerteża i Sokolicy zabezpieczone są poręczami. Punkty widokowe, m.in: Sokolica, Czerteż i Białe Skały – są to skaliste, urwiste szczyty, z których widoki obejmują Pieniński Przełom Dunajca, Pieniny Właściwe, Małe Pieniny oraz Tatry.
Sokolą Perć utworzył w 1926 r. – poprzez połączenie istniejących wcześniej ścieżek i wytyczenie kilku odcinków graniowych – ks. Walenty Gadowski, twórca tatrzańskiej Orlej Perci. Pierwotnie też nazywano ją „Pienińską Orlą Percią”. Aktualna nazwa pojawiła się w druku w 1927 r.”
W marcu nie ma przeprawy przez Dunajec ze Szczawnicy, o którym mówi wpis charakteryzujący Sokolą Perć, zatem wybraliśmy wariant z Krościenka zielonym szlakiem bezpośrednio na Sokolicę. Powód: idziemy wzdłuż Dunajca i będzie fajnie, a plan był taki.
Jak na tak niskie góry, poziom przewyższeń zaskakiwał, a interwały prezentowane na mapie, przypominały te w naszych Górach Suchych. Na szczęście nie wyglądało to na Lackową w Beskidzie Niskim.
Nauczeni wcześniejszym przejściem z nie tak odległej Palenicy na Wysoki Wierch w Małych Pieninach, od razu mieliśmy szacunek do gór. Nikt nie narzekał, że małe, nikt nie wyrywał się do przodu, czekaliśmy czym nas zaskoczą. Idąc wzdłuż rzeki miało się wrażenie, że niespodzianka z przewyższeniami na 100% będzie. Zejście z drogi na szlak dawało wyobrażenie, że będzie to jak na Palenicy: szybko i ostro do góry
https://www.zespoldowna.info/wysoki-wierch.html
No i do pewnego momentu szło się komfortowa, a od zakończenia zabudowań Do Natonia, były już tylko schody w każdym ujęciu. Janek to Mistrz takiego podejścia, ale Kamila dawno już nie było, więc mogliśmy go po prostu gonić, a Janek nie miał jak się wykazywać.
Udało się tylko dlatego, że Kamil po prostu się zmęczył i czekał na nas. Podejście dla nas okazało się fajnym ciekawym przeżyciem, ale dla osób bez kondycji, te schody, ławki to może być ten element ratujący “życie”. Trzeba mieć po prostu kondycję by wejść. Kamil wbiegł niemalże, no i trzeba było go ratować przed przegrzaniem.
Udało się wspólnie dojść do Przełęczy Sosnów od której wchodzi się na Sokolicę. I znów niby łatwo, Sokolicaznajduje się chwilkę od przełęczy. Nawet na tej odległości Kamil odjeżdżał nam na luzie i dobrze, że potem czekał…ale podejście pod samy szczyt już nie było łatwe.
W warunkach jakie my napotkaliśmy nie było to przyjemne dla osób, które nie miały raczków. Ilość lodu na wygładzonych skałach, powodowała, że każdy zły krok mógł być niebezpieczny…ale nie dla takich Mistrzów jak Kamil i Janek. “O sosna!” w pewnym momencie usłyszeliśmy i wiedzieliśmy, że jesteśmy na szczycie, bo na Sokolicy jest “biedna”, ale najsłynniejsza sosna w Polsce.
Wyglądała bardzo biednie, ale fajnie że jest i ktoś kto ją chroni.
No i w końcu mogliśmy powiedzieć, że jesteśmy na SOKOLEJ PERCI. Potwierdzało się jedno, było wymagająco. Może to nie była Lackowa, ale osoby bez przygotowania, były zmęczone tym wejściem i warunkami jakie panowały. My patrzyliśmy w dół na Dunajec i było wow! Widoki jakie gwarantuje Sokolica bez względu na pogodę powalają. My poszukiwaliśmy w oddali naszego celu po drugiej stronie. Tym razem nie widzieliśmy jeszcze ZAMKU PIENINY.
Po widokach, przyszedł czas na Perć. Już zejście z Sokolicy, wymagające uwagi, dawało nam przedsmak tego co powinno być przed nami, a tu “długa” prosta i odpoczywaliśmy…do momentu, gdy trzeba było wejść na pierwszą górę, potem na drugą. Jak w Górach Suchych.
Mijająca nas para tylko nas dopingowała, że warto. Podejście pod Czertezik i pierwsze zachwyty, jakież to jest miejsce! Przełom Dunajca wspaniały, a Sokolica jakaś taka niepozorna w oddali, a byliśmy na niej chwilkę temu.
Byliśmy zaskoczeni. Na skrzyżowaniu szlaków pod Czertezikiem wyraźny napis: niebieski szlak z ekspozycją. Tak aby zniechęcić i wybrać zielony. Chłopcy nie czytali, tylko od razu wzięli niebieski za swój. Zaskoczenie pierwsze: jak dużo stalowych barierek!!! Drugie jednak po skałach i to do góry mocno.
Barierki pomagały i od razu zrozumiałem dlaczego ten szlak mógł być trudny…gdyby nie te barierki. Góra i w dół. Na górze niesamowite widoki, aż chce się tam być, do zobaczenia na instagramie Asi
https://www.instagram.com/joannapieniak/?hl=pl
Jeszcze dobrze nie zeszliśmy, a trzeba było podchodzić znów do góry tym razem bez barierek i ścianką ponad 100 metrową za nią, na szczęście. Jednak przejście po skałach, po chwili po schodach drewnianych, potem po desce, a potem po schodach ze skał zrobiło wrażenie.
Międzyczasie znów widoki, ale tym razem już widać było nasz zamek.
Na sam koniec znów zejście z barierkami w tle. Można zrozumieć autorów tego napisu na wejściu: bez barierek ludzie nie przyzwyczajeni patrząc w dół, mogliby odczuwać inną rzeczywistość. Na szczęście chłopcy tego nie odczuwali. Poszliśmy dalej. I znów schody. I znów przepaść, tym razem bez barierek, i z widokami. Poezja!
Sokola Perć kończy się na Bajków Groń. Kończy się ścieżka, która wymaga, gdzie idziemy na skraju urwiska i robi to wrażenie. Ale tutaj nie kończą się góry, nie kończą się wymagające Pieniny. Koniecznie chcieliśmy dojść do Zamku Pieniny, niebieskim szlakiem prowadzącym na Trzy Korony. Owszem przypominał on, już od tego miejsca szeroką leśną spacerówkę, gdzie Janek mógł hasać. Jednak to była mała chwila, przed podejściem, zejściem, podejściem, zejściem. Takie interwały wyciskające pot.
No i Janek szalał. No i Kamil szalał. Jak to w Pieninach pojawiają się “schody”. Są jednak przy nich takie “smocze” niespodzianki. Zrobiły na nas wrażenie!
“Smok” został za nami. I znów musieliśmy schodzić w dół, a potem w górę. Janek gonił pierwszy i nawet na chwilę nie chciał poczekać. Musiał być zwycięzcą.
No i wygrał, choć Kamil był przed nim. Mistrz Manipulacji nie dal szans starszemu bratu.
Mieliśmy zjeść śniadanie i odpoczywać. Trasa od samego początku interwałowa i pomimo niewielkiego dystansu zmęczyła nas. Ci którzy szli za nami odpoczywali i szli dalej na Trzy Korony…a my patrzyliśmy…przez chwilę. Jak zwykle w takich sytuacjach przeszkadza nam wiatr. Przegonił nas. Musieliśmy wracać.
Zejście do żółtego szlaku do Krościenka to była chwilka, no bo schodzi się lepiej i szybciej. Rodzina rozbawiona, uśmiechnięta, a Janek kawalarz co chwilę nam coś serwował.
Schodził Janek tańcząc, machając rękami, tak jakby po górach nie chodził
Szło nam się rewelacyjnie. Postanowiliśmy wykorzystać zimę i zrobić skrót przez zasypane łąki za Parkiem Narodowym. Najpierw przestraszył nas piękny złoto-rudy lis. Potem kolejny…ale się udało nam znaleźć skrót, który zakończył naszą wycieczkę widokowym zejściem.
Poznaliśmy SOKOLĄ PERĆ i możemy zgodzić się z tym, że bez tych barierek, byłaby to trudna wyprawa dla wielu, w tym dla nas. Zaskoczyło nas całe przejście, tak jak zaskakują PIENINY.
Od pierwszego przejścia przez nie, ciągle pojawia się wrażenie, że to najlepsze dla nas góry do wędrowania…bo są świetne, urozmaicone, wymagające, ale i łatwe i te widoki bez względu którym szlakiem idziesz.
https://www.zespoldowna.info/trzy-korony-zar.html
https://www.zespoldowna.info/wysoka-w-pieninach.html
https://www.zespoldowna.info/wysoka-3.html
https://www.zespoldowna.info/wysoki-wierch.html
Zostaje nam już niewiele do przejścia, ale droga ze Słowacji wzdłuż Dunajca tudzież przejście przez Pieniny Czorsztyńskie może być tak samo zjawiskowa, jak przez te szlaki jakie ostatnio przeszliśmy. My polecamy!