Syn i ojciec. Ojciec i syn.
maj 4, 2017 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Gdy nie wiadomo o co chodzi, to może chodzić o zazdrość, może chodzić też o potrzebę bycia tylko z ojcem. Kamil, na to wygląda, skrajnie tego potrzebował. Podjąłem wyzwanie w moim stylu. Pojechaliśmy w góry, tam gdzie nasza “mniejsza” połówka nie chciała by pójść.
CEL…oczywiście Góry Suche, Głuszyca Górna i 10 km w jedną stronę i 10 km z powrotem. Do Szpiczaka zielonym szlakiem, z powrotem niebieskim “czeskim”. Miało być trudno, miało być pusto, mieliśmy być razem.
http://www.zespoldowna.info/to-co-sie-zaczyna-nalezy-skonczyc.html
https://mapa-turystyczna.pl/route?q=2354n,2353n,2351n,2350n,2417n,2354n
Jak to w Górach Suchych było trudno. Było też pusto.
Kamil jak zwykle wystartował do przodu sam, zaskakując mnie szybkością. To jest chyba “najbardziej standardowe” zdjęcie naszych wycieczek, które mówi: “IDĘ SAM, MOGĘ SAM, ZOSTAWCIE MNIE, DAM RADĘ”.
Zatrzymał się na pierwszej górze, w śniegu, szczęśliwy jakby na ten moment czekał. Od tej pory szliśmy razem. On ciesząc się cały czas, ja za nim. Pierwsza część trasy trudna z podejściami, to było to. Kamil nie odzywał się tylko cieszył. Nagle w połowie Szpiczaka zatrzymał się i powiedział: nie. Wracamy! Warunki były trudne, a widoki wspaniałe. Było zimno i dużo śniegu…ale był sam ze mną. Całą drogę jak jechaliśmy w góry nie odzywał się, tylko słuchał swojej muzyki. Gdy szliśmy na Szpiczaka cieszył się i ważne, że byłem obok niego. Przez 4 godziny w istocie się do mnie nie odzywał. Gdy wracaliśmy zaczął mnie zaczepiać, żartować w jego specyficzny sposób. I tak było przez 2 godziny powrotu. Cieszył, się że jutro pójdziemy z Jaśkiem i mamą też w góry na drugą widoczną na horyzoncie stronę gór (zdjęcia poniżej). Komunikował się, ale w istocie nie mówił, tylko się cieszył. Wystarczyło mu to, że jestem razem z nim, dla niego. To był dobry dzień dla jego i mojego zmęczenia ostatnimi dniami.