Szkoła dla dzieci z zespołem Downa, czyli jednak program
PROGRAM – kluczowy element dla obecności dziecka z ZD w szkole masowej. Tak powinienem zacząć ten cykl. Dlaczego? Sukcesy osób z ZD w Hiszpanii , Włoszech, czy Irlandii są jednoznacznie związane z dostosowaniem programów edukacyjnych do możliwości jednostki. Wystarczy poczytać historię Pablo, czy Roisin.
W większości krajów problem największy stanowią nauki ścisłe, gdy w naszej słowiańskiej części Europy, problemem większym mogą być języki ojczyste. W czasie spotkania w Rzymie o którym to już pisałem, jedna z konkluzji była ukierunkowana na naukę angielskiego jako języka komunikacyjnego, gdyż dzieci z ZD w krajach takich jak Chorwacja, Bułgaria, Serbia, Ukraina mają olbrzymie problemy fonetyczne, gramatyczne i przede wszystkim ortograficzne z językiem ojczystym, co w całości przewyższa problemy “matematyki”.
Dla mnie adaptacja programu jest kluczem do sukcesu. Nie chodzi bynajmniej tutaj tylko o zmianę programu, ale i o zmianę czasu w jakim ten program powinien być opanowany w pierwszej kolejności. Moje doświadczenie pokazuje, że osoby z Irlandii mając 2 lata więcej na “wchłonięcie” programu szkoły średniej, są w stanie w olbrzymiej większości opanować go w stopniu pozwalającym na wystawienie oceny przy najmniej dostatecznej.
Z drugiej strony dostosowanie programu nauczania według systemów włoskich lub hiszpańskich pozwala na swoistą “ucieczkę” od zagadnień systemowo odrzucanych lub nieosiągalnych przez potencjał osoby z ZD. W tych krajach dla wszystkich, obowiązuje możliwość zdania na kolejny poziom edukacji nawet z 2-3 ocenami negatywnymi. W przypadku osób z ZD odbywa się to często na zasadzie wyznaczenia przedmiotu, który jest niemalże “nieoceniany” a osoba musi zaliczyć jedynie bazę programową przygotowaną specjalnie dla niej. Pozwala to na dynamiczną edukację, bez “zatrzymywania się” ze względu na fizykę, tudzież matematykę.
Wspomnienia Pablo w tym temacie pokazują, jak dużą korzyścią dla niego był edukacja z przyjaciółmi przez te wszystkie lata. Jego zdolności ukierunkowane na nauki humanistyczne-pedagogiczne pozwoliły mu po prostu skupić się na tym co lubił, co czuł i w czym się realizował. Motywowało go to do dalszego wysiłku, a “problemy ścisłe”…powoli były przerabiane, tak aby umiał sobie z nimi radzić, by je umiał zrozumieć, a niekoniecznie by musiał uczyć się ich na pamięć.
W Polsce kwestia programu każdorazowo staje się elementem kluczowym reform edukacyjnych. Jednakże w życiu, kiedy w klasie są różnego rodzaju niepełnosprawności (szkoła integracyjna), nauczyciel nie jest w stanie dla różnych osób w różny sposób modyfikować program z uwzględnieniem orzeczeń. Takie podejście zazwyczaj kończy się demotywacją dziecka i nauczyciela, bo w programie jest bardzo dużo problemów i niedostosowań wynikających z pobieżności takiego programu.
Wnioskiem jaki płynie z tej sytuacji dla mnie, jest to, że elastyczność programowa w ujęciu polskim będzie aplikowalna jedynie wtedy, gdy zmienimy całkowicie charakter szkoły dla dziecka z deficytami edukacyjnymi i będzie to szkoła masowa wspierana przez specjalistów zewnętrznych oddanych i wyspecjalizowanych w edukacji poszczególnych deficytów edukacyjnych. Ich ekspercka wiedza umożliwi przygotowanie indywidualnych programów z perspektywy wielowątkowych doświadczeń i bez przymusu osiągnięcia kompromisów w ramach całej klasy.
Tak jest to dobre. Jarek koło nas na Krzykach powstaje szkoła od podstaw. Może tam można zahaczyć?
Jarek, może jak będziemy próbować w różnych częściach Polski równocześnie to się uda. Jak na dzisiaj taki mam plan, aby spróbować w szkole Łukasza. Niestety jak na razie nie spotkałam żadnego nauczyciela (tzn. ze szkoły specjalnej lub integracyjnej), który byłby przekonany, że może się udać. Jutro mam spotkanie w nowej powstałej szkole publicznej, rejonowej, jest dobra wola dyrekcji oraz chęci nauczyciela (chociaż ma również obawy, czy podoła). Wsparcie rodziców, o którym piszesz oraz możliwość wymiany doświadczeń między nauczycielami, wydaje się być kluczowe.