Tarnica 2.

marzec 18, 2019 by
Kategoria: Korona i Diadem

Na Tarnicę tylko w zimie!!! Nie ma schodów!!! Czy powinienem inaczej zacząć ten wpis? Mogę też napisać, że dzięki wejściu na Tarnicę 8 marca zrealizowaliśmy nasz cel: 27 szczytów na 28 z Korony Gór Polski zdobyliśmy w zimie, w 3 miesiące, z wyjątkiem oczywiście Rysów…

Jednak wracam do kwestii schodów. Przeszliśmy Bieszczady Wysokie wiosną i jesienią 2018 wzdłuż i wszerz. Za każdym razem mieliśmy schody prowadzące do” Mordoru.” Czy było to na przejściu na Halicz, Rawki, Połoniny czy właśnie na Tarnicę. Dla nóg masakra… i tym razem schody zostały pod śniegiem, to okazało się być olbrzymim ułatwieniem, dla mnie radością.

http://www.zespoldowna.info/tarnica.html

http://www.zespoldowna.info/krzemien-halicz.html

Kolejna odsłona naszego wejścia. Dzień wcześniej halny pustoszył Bieszczady i to, że pojawiła się pogodowa szansa, to nasze szczęście, które nam towarzyszyło przez te ostatnie 3 miesiące. Nawet przez chwilkę o tym nie myślałem, wchodząc dzień wcześniej na Jaworniki, że nam się uda przez ten wiatr.

Jak pojawiliśmy się już na Wołosatem przy niebieskim szlaku, mieliśmy inny problem: 10 C. Jak w takich warunkach się ubrać? …oczywiście raki, co do tego nie mieliśmy wątpliwości, ale reszta to była zagadka, czy nie będzie za ciepło, czy nie będzie za zimno.

Zanim się przygotowaliśmy do wyjścia, z busa wyszło 11 mężczyzn, którzy z rakietami, super sprzętem wystartowali przed nami, w tym Pan Grzegorz. Janek zdążył się ze wszystkimi przywitać i prawie poznać.

IMG_3904IMG_3906

Pierwsze 600 metrów z Wołosatego, to przejście przez łąkę. Nie spodziewaliśmy się, że ten odcinek będzie tak trudny. Mokry śnieg, zapadający się po kolana już na początku zatrzymał  … grupę  Pana Grzegorza. My poszliśmy po wczorajszym treningu na Jaworniki bez problemu, patrząc na czekającą Tarnicę w oddali. Od początku wiadomo było, że bohaterem dnia zostanie Kamil, który bardzo sprawnie doszedł do grupy Pana Grzegorza, a my powoli za nimi.

IMG_3907IMG_3909

IMG_3908

IMG_3910IMG_3912

IMG_3915IMG_3916

Dojście do lasu odmieniło wszystko do razu. Minęliśmy grupę Pana Grzegorza. Rozgrzaliśmy się do tego stopnia, że zamiast myśleć o trudnościach, kombinowaliśmy jak tu się poprzebierać by nie zagotować się. Janek chciał iść bez czapki, rękawiczek, bluzy, a prawdziwe podejście jeszcze było kawałek przed nami. No właśnie…okazało się, że stoimy przed schodami. Od razu włączyło mi się marudzenie na temat schodów. Kamil wszedł, Janek wszedł i nie było to wcale uciążliwe, choć musieliśmy się trochę pozginać Uśmiech

Czasami mnie pytacie jak Janek sobie z tym radzi. Popatrzcie na ten film, jak Janek idzie szlakiem, to da Wam dużo do myślenia:

IMG_3918IMG_3920

IMG_3923IMG_3927

Gdy już byliśmy na końcu lasu, spotkaliśmy pierwszych, bardzo sympatycznych turystów idących w dół. Popatrzyli na nas i krótko stwierdzili: na Tarnicy to zwiewa plecaki i zaczęli się uśmiechać. Co to oznaczało, nawet nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, pamiętając o wczorajszym halnym. My zwróciliśmy uwagę na ilość śniegu. Normalnie w lecie, poręcze są na wysokości ponad 1 m, tutaj po nich szliśmy, tak można powiedzieć. Kamil nam uciekł do przodu, a my go goniliśmy, a potem patrzył na nas jak na ofiary z góry siedząc i odpoczywając.

IMG_3932

IMG_3933

IMG_3934IMG_3935

Na linii lasu odczuliśmy wiatr i tutaj po 3,4 km zaczęły się Bieszczady, które lubimy najbardziej.

Znów trzeba było się przebrać, zmienić strony kurtek na te od wiatru. Stanęliśmy pod Tarnicą i wyglądała po prostu pięknie, do zdobycia, czyli to co Janek lubi najbardziej i nie ma siły by Kamil w takiej sytuacji był pierwszy!

IMG_3937

IMG_3938

Co zawsze mnie intryguje, to fakt że te wyzwania wcale nie kręcą Kamila i posłusznie ustawia się za Jankiem, który wyznacza przejście i jego tempo. Przy tym, w szczególności ostatnio, dużo gada i nawet na temat, gdyż zna dużą część szczytów z poprzednich wypraw.

IMG_3940

Gdy oglądam te zdjęcia, które i tak nie pokazują w całej swojej przestrzenności ostrości podejścia, zawsze się zastanawiam: dlaczego im trudniejsze jest podejście, im mniej sprzyjające są warunki, tym bardziej Janek chce iść, a Kamil posłusznie za nim? Jest to jakaś jedna wielka zagadka dla mnie, motywacja Janka do zdobywania tego co jest trudne.

Jednak pod Tarnicą pozwolił Kamilowi wejść na siodło pierwszemu. Widocznie człapanie Janka, było za wolne dla Kamila, bo niczym uciekinier z peletonu, wystartował i był tam pierwszy…odporny na wszystko, bo wiatr już nieźle kręcił.

IMG_3943

IMG_3946

IMG_3948

IMG_3949

Z perspektywy siodła Tarnica wyglądała niczym góra w Alpach, a jeszcze te chmury. Od tego miejsca znów wszystko wróciło do normy. Janek zdobywca poszedł pierwszy.

IMG_3950

IMG_3955

IMG_3956IMG_3951

Zaskakujące znów jak on chciał być pierwszy i nie przejmował się skalą trudności trawersu. Szedł i nic mu nie przeszkadzało…aż doszliśmy do wiatru. Na to jest jedno lekarstwo: Mama!

Na Tarnicy był wiatr, istotnie silny, ale był to ciepły wiatr i przez to był fajny. Po Babiej Górze nawet polubiłem wiatr, jeżeli nie jest on wilgotny i ten taki był. Turyści z podejścia widocznie nie byli z nami na Babiej, gdyż nie było tak źle…ale oczywiście plecaki mogły odlecieć. Zrobiliśmy zdjęcie naszego 27 zimowego szczytu z Korony i poszliśmy w dół oglądając piękne Wysokie Bieszczady.

IMG_3959IMG_3967

IMG_3972IMG_3973

IMG_3974

IMG_3976

Trawers tak się Jankowi spodobał, że musiał iść pierwszy nie było innej możliwości. Jeszcze potrafił wskazać Halicz, Krzemieniec i Berdo, co mnie miło zaskoczyło.

IMG_3978

IMG_3980

IMG_3982

Chodząc po górach tak jak my, mamy tą możliwość by “wchłaniać” je z każdym szczegółem. Stojąc na siodle tak myśleliśmy i wymienialiśmy z Asią swoje myśli: wysokość niczym na poziomie schroniska pod Śnieżnikiem, a zupełnie inne góry, inne piękno. Jesteśmy po raz kolejny w Bieszczadach i zaczynamy rozumieć, że są to jedne z najbardziej fotogenicznych gór w Polsce, do którego piękna człowiek się przyzwyczaja. Jak zrozumie to, to zaczyna doceniać, przeceniać, bo są piękne i inne, nawet w zimie.

IMG_3983IMG_3988

Zejście niby proste, ale jak schodzić, jak Janek znów testuje swoje możliwości zbiegając w dół.

I dobrze, że monopol na zejście ma Kamil, który swoim tempem schodzi i lubi wszystko kontrolować, by nie popełnić jakiegoś szalonego błędu. Dzięki temu mogliśmy przywitać się po raz kolejny z Panem Grzesiem i jego grupą, która dopiero wychodziła z lasu. Panowie mieli szacunek w oczach i słowach, gdy patrzyli na nas schodzących w tym tempie Uśmiech

IMG_3992IMG_3996

IMG_3998IMG_3999

IMG_4001IMG_4002

Jak zwykle schodząc sami siebie zaskakiwaliśmy, że tak stromo, że nie czuło się tego podejścia. Dopiero przy schodach, które były bardzo przyjazne przy podejściu napotkaliśmy na problem, bo było bardzo niestabilnie i trzeba było trzymać się poręczy…ale tutaj Janek postanowił przetrenować schodzenie bokiem i całkiem nieźle mu to wyszło.

IMG_4005IMG_4007

IMG_4012IMG_4014

Na koniec czekała nas mordęga mokrego śniegu. Przed naszym przyjazdem nie znałem tego. Są to nasze nowe doświadczenia, które wskazują, że przyjechaliśmy już trochę za późno. Śnieg taki jak ten jest największą bolączką wypraw w tym czasie…ale poradziliśmy sobie.

IMG_4017

IMG_4019

IMG_4020

Gdy doszliśmy do początku naszej wyprawy miałem w głowie wciąż ten jeden fakt:

gdyby moja żona powiedziała mi, że ona i dzieci, ze mną w 3 miesiące, wejdą w zimie na te 27 szczytów należących do Korony Gór Polski…

….to bym się uśmiał niczym z dobrego żartu. Jak się okazuje, dobre przygotowanie, chęci, wsparcie suplementacyjne czynią cuda. Jeżeli do tego doda się wolności i motywacji dla dzieci, to typowe, negatywne hamulce znikają, a życie staje się inne, lepsze, mniej trudne, wspólne. Wciąż mi się nie chce wierzyć, że to było możliwe, że to jest możliwe, ale może trzeba czasu by zrozumieć, że chcieć to móc.

IMG_4021IMG_4022

Wyraź swoją opinię

Powiedz nam co myślisz...