Ten jedyny wrześniowy weekend i Samotnia.
październik 3, 2017 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
To nie jest tak, że nie byliśmy w górach. Byliśmy i to w sobotę, i w niedzielę, ale trzeba mieć czas by to wszystko opisać. Przepraszam zatem za opóźnienie.
Nie wiem czy pamiętacie ubiegły rok. Ja pamiętam 35 stopni ciepła podczas naszej ostatniej wrześniowej wycieczki w ubiegłym roku. W tym roku, po 4 latach wróciliśmy do zimnego września i w istocie do tego jednego weekendu, który właśnie był ze słońcem i pogodą w górach. My to wykorzystaliśmy będąc w sobotę i w niedzielę w górach.
To była sobota. Bardzo silny wiatr, porywający i to na całego, ale ze słońcem, “ograniczył” nas do wybrania się z Karpacza do Schronisk : Samotni przy Małym Stawie i Strzechy Akademickiej.
http://www.strzechaakademicka.pl/
Wycieczka choć nie miała swojego celu na szczytach nie miała być łatwa, jak większość ludzi myślała idąc naszą trasą razem z nami w sobotę
Trasa 13 kilometrów wydawał się niedługą, fajną, prostą i dla każdego. Ostrzegam, nie jest tak łatwo wejść “niedzielnym” turystom żółtym szlakiem na Złotówkę, która była najwyższym punktem naszej sobotniej wycieczki. Ten profil pokazuje to w sposób czytelny
https://pl.wikipedia.org/wiki/Z%C5%82ot%C3%B3wka_(Karkonosze)
Wielu ocenia Karkonosze jako łatwe góry, ale nie wiem czy wiecie, że to najwybitniejsze góry w Polsce. Co to oznacza? Bezpośrednie wejście na szczyty Karkonoszy z bazy jaką jest Karpacz, Szklarska, czy miejscowości u podnóża gór leżą stosunkowo nisko w stosunku do celu jakim są poszczególne szczyty. Jeżeli zobaczycie zestawienie najwybitniejszych szczytów w Polsce to nie Rysy, a Śnieżka jest numer 1, a po Babiej Górze nasz kolejny wspaniały szczyt Śnieżnik. Po takich górach my chodzimy i jesteśmy z tego dumni…choć Tatry nas wołają.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_najwybitniejszych_szczyt%C3%B3w_Polski
Całą wyprawę rozpoczęliśmy od stania w dużej kolejce do Parku Narodowego by kupić bilet. Janek zdążył się z wieloma osobami tam zapoznać, a potem jak “wystrzelił” żółtym szlakiem do góry to był problem, by go zatrzymać.
6 km w górę, 148 pięter w górę, 8 928 kroków w górę i tutaj dumny ojciec się odezwie: Janek wszedł na Złotówkę jak prawdziwy zdobywca gór, gdy ludzie “masowo” korzystali z przystanków, a zadyszka była obecna nawet u młodych…Jasiek wytrenowany, z dobrze “przygotowaną” tarczycą po prostu wszedł. Zdarzały się momenty przestoju jak ta, ale po chwili na picie szedł…a wiatr szalał!
Pod Strzechą, po raz pierwszy w życiu zobaczyłem taką koncentrację turystów…przez ten wiatr. Każdy chciał być w słoneczną sobotę w górach, ale trudno było wejść powyżej.
Zgrabnie, boczkiem poszliśmy dalej do Samotni…Czesi, Polacy, śluby, młodzi, starzy….wszyscy chcieli uciec od wiatru i usiąść w górach na słońcu…było bardzo dużo ludzi, jak na góry.
…ale warto było!
Jest to z pewnością jeden z najpiękniejszych szlaków w Sudetach, malowniczy, kolorowy, z fajnymi schroniskami, do których czasami nie da się wejść, gdyż są tak oblegane…ale jest fajnie.
Strzecha na górze nad Stawem, pięknie wyglądała. To były jednak krótkie chwile. Wiatr był nieznośny i było zimno. Zeszliśmy szybko prowadzeni przez Janka w dobrym tempie obserwując Śnieżkę na błękitnym niebie, wiedząc że jutro też tam będziemy.
Cały dzień myślałem tylko o jednym: miał nie móc chodzić, miał “nie nadawać się” do niczego, a tutaj jest gwiazdą, naszą gwiazdą, która tyle może i jest “lepszy” niż “tona” ludzi, których mijaliśmy pod względem sprawności, wytrzymałości i radości.
Ładne widoki. :)
Pozostaje tylko pogratulować wspolnych osiągnięć i życzyć kolejnych szczytów.
Pozdrawiam.