Timur, Sucha, Borowa, Wołowiec
wrzesień 13, 2022 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
To nie jest tak, że ostatnio nie byliśmy w górach. Jest tak, że byliśmy na “małych modyfikacjach” tego, co wcześniej zdobyliśmy i to z Asią. Ja to nazywam mimo wszystko: wyprawą w góry nieznane.
https://www.zespoldowna.info/borowa-wiezaprzez-wolowiec.html
Tuż przed covidem w pełnej krasie, udało nam się zdobyć zimową porą Borową idąc granią Gór Czarnych z tajemniczymi, wspaniałymi szczytami i też wymagającymi. Nie było wtedy z nami Asi. Podobało nam się tak, że tym razem zabraliśmy Asię tam gdzie o dziwo jeszcze nie była, a nam się podobało.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Borowa_(g%C3%B3ra)
Podczas naszej wyprawy, na bezimienny szczyt, wtedy weszliśmy na końcu i było wow!
Teraz od razu rwałem tam, by podzielić się z Asią, tym co najpiękniejsze!
Zaskoczenie przy tym było ogromne. Jakaś tabliczka wyraźnie sterczała, przybita do sosny. Góra uzyskała nazwę: TIMUR! Asia potwierdziła, że warto było tutaj wejść.
Janek tym razem uwierzył na tyle w siebie, że całą grań prowadził. Asia znów została zaskoczona Wołowcem…nie tym z Tatr, ale stąd. Podobało się jej i to znów nas ucieszyło.
Jednak gdy zobaczyła Borową, to zaczęła protestować. Podejście zimą jest zdecydowanie łatwiejsze to fakt, ale Borowa wymaga, o każdej porze roku sił i tych chyba brakowało. Kamil protestował też i to głośno, jakby zapomniał że tutaj był. Janek sobie szedł a Asia pytała jak daleko jeszcze. Udało się, choć było trudno. Borowa to ta po prawej na dolnym zdjęciu. Ta po lewej to Sucha, to nasz cel, bo tam jeszcze nie byliśmy. Jednak Asia po wejściu na Borową powiedziała, że ona ma dość jednej, więc odpoczywaliśmy pod wieżą, szykując się do samodzielnego podejścia na szczyt Suchej .
Tym razem Janek wszedł do połowy wieży i powiedział basta. Po raz pierwszy byłem sam na szczycie i było taka trochę niespodziewana sytuacja.
Zeszliśmy na Przełęcz Pod Borową. Tam Asia miała odpoczywać a my mieliśmy wejść na górę. Kamil dostał szansę zostać…odmówił i to zdecydowanie. Podejście na Borową czarnym szlakiem było wymagające, te podejście też. Na szczęście nie trwało to za długo. Janek wchodził z uśmiechem, a Kamil szukając ciągłych instrukcji…ale Asia została na dole i musiał radzić sobie sam. Dał radę!
Mieliśmy dużo szczęścia. Tabliczka na górze była trudna do znalezienia, ale Janek zauważył. Jest świetna!
Wejść weszliśmy, zejście to była przygoda. Kamil trzymał się każdego możliwego drzewa. Szedł sam bez instrukcji, dawał radę. Janek tylko pytał się:”Czy mogę już spadać?” Dobrze że tego Asia nie słyszała.
Asię jeszcze poprowadziliśmy na wieżę pod Dłużyną, by zobaczyła Wałbrzych jakiego jeszcze nie widziała. Była zadowolona, więc nasza wyprawa była udana. Polecam bo z każdej perspektywy może być warta przejścia.