Trzy Jaśki
wrzesień 2, 2015 by Jarek
Kategoria: Trzy Jaśki
To już 2 wrzesień. Trzech Jaśków z Gdańska, Poznania i Wrocławia poszło do 1 klasy i jestem szczęśliwy z tego tytułu! Udało mi się namówić 3 mamy Jaśków do podzielenia się z Wami z tego pierwszego roku. Nie będzie to jednak historia “najlepszego” w edukacji, a historia integracji Jaśków z ich rówieśnikami z klasy.
Jasiek z Wrocławia to 1 b. Miał wydłużony okres edukacyjny na tyle na ile pozwalały przepisy. Chodził do masowych dwóch przedszkoli. Do zerówki w jednej szkole. Wczoraj zaczął swoją edukację w nowej dla niego szkole w ramach programu edukacji dzieci z zespołem Downa w szkołach masowych we Wrocławiu.
Cóż, dzisiaj już 26 listopada 2017 roku, czyli nawaliłam również w pisaniu o moim Jaśku w szkole. Zaletą mojego nieodzywania się bywa refleksja nad całością, z pominięciem roztrząsania szczegółów.
Jaś chodzi do naszej rejonowej SP w Puszczykowie, w której zadziała się integracyjna zerówka, pierwsza w historii tej szkoły. Jest jedynym dzieckiem z zD w szkole, teraz już w drugiej klasie. Początki bywały trudne. Wszyscy się uczyliśmy i uczymy, czasem ścieraliśmy i ścieramy ale wszyscy chcieliśmy i chcemy współpracować, bo wszyscy chcieliśmy i chcemy dobrze dla wszystkich dzieci. Nie było i nie jest ważne, kto ma rację. Jasia klasa ma świetną wychowawczynię, która traktuje wszystkie dzieci jak własne (!) i nauczycieli wspomagających. Integrują wszystkich ze wszystkimi, są elastyczni w swoich twierdzeniach, szukają rozwiazań. My prosimy, żeby nie było dla Jasia taryfy ulgowej, jeśli nie ma takiej konieczności. Rodzice innych dzieci traktują i Jasia i nas normalnie! Jaś jest akceptowany przez dzieci, nie tylko z klasy. Mam wrażenie, że rozwijamy się wszyscy. Oczywiście bywa ciężko ale w ogólnym rozrachunku szkoła jest świetna i Jaś ciągle lubi do niej chodzić.
W podsumowaniu, przytoczę fragment wypowiedzi w dzienniku elektronicznym Jasia wychowawczyni: “Uważam, że od początku naszej współpracy Janek poczynił olbrzymie postępy w sferze dydaktyczno-wychowawczej i poczytuję to za nasz wspólny sukces. Bardzo się cieszę, że Jaś jest w mojej klasie. Dostrzegam, jak dużym potencjałem dysponuje. Staram się motywować go do dalszej pracy. On również stara się na miarę swoich możliwości i niejednokrotnie już zaskoczył nas swoimi osiągnięciami. Myślę, że jeszcze wiele razy nas zadziwi.”
Ciesze się potrójnie z tego, że Jaś chodzi do zwykłej szkoły:
1.Jaś uczy się prawidłowych zachowań również od rówieśników (najwięcej dzieci uczą się przez obserwację innych dzieci) a poprzeczkę w swerze i intelektualnej i społecznej ma zdrową. Myślę, że tej pracy, którą codziennie musi wykonywać w szkole, nie dałby rady wykonać na jakichkolwiek innych zajęciach.
2.Cała społeczność szkoły uczy się wzajemnie, że człowiek z zD, czy jakimkolwiek ograniczeniem nie musi być poza społeczeństwem. Może uda nam się w wyobraźni pracowników szkół i innych rodziców utorować drogę do zwykłej szkoły dla innych dzieci z zD, czy innymi wyzwaniami.
3.Radość życia naszego syna (cytuję Jasia z rana :” Ach, jakie piękne jest życie”) wzbudza uśmiech, może refleksję na twarzach i nauczycieli, i rodziców, i innych dzieci. Mam nadzieję, że uratuje to choćby jedno dziecko z jakimkolwiek ograniczeniem/wadą w łonie mamy przed śmiercią. To lęk przed nieznanym i trudnym popycha ludzi do zwalniania się z odpowiedzialności, do czynów niecnych.
Naprawdę warto posyłać dzieci do klas integracyjnych/ z edukacją włączającą tak długo, jak długo dadzą radę. Dla wszystkich warto!
Warto też zadbać o dietę, wysiłek fizyczny i celowaną suplementację. Można dużo wycisnąć z naszych dzieci. Dla nich, dla ich rodzeństwa, dla innych dzieci i dla nas.
Jarku, nie wiem, jak moje wpisy umieścić w innym miejscu! Jaś z Poznania z klasą w październiku na “zielonej szkole” – pochwała w dzienniku elektronicznym od Wychowawcy: “Podczas Zielonej Szkoły Janek wykazał się dużą dojrzałością. Uważnie słuchał poleceń, przestrzegał regulaminu, nie oddalał się od grupy, nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Dbał o swoje rzeczy, starał się samodzielnie wykonywać wszystkie czynności. Sam zadbał o zabezpieczenie swoich leków. W stosunku do rówieśników był bardzo życzliwy i troskliwy. Swoją pogodą ducha zarażał całą klasę. Wspierał Wojtka, który tęsknił za rodzicami. Jaś zaprezentował wzorową postawę, jestem z niego bardzo dumna.”
Jestem przekonana, że z wielu dzieci z zD dałoby się takie zachowanie “wycisnąć” stawiając im odpowiednio wysokie wymagania. Dlatego nie rozumiem pedagogów specjalnych i psychologów, którzy twierdzą, że wszystkie dzieci z zD powinny uczyć się w placówkach specjalnych, ponieważ więcej skorzystają. Słyszałam to po wielokroć. Czy ci specjaliści zastanowili się, co te dzieci tracą? Nasze dzieci tracą wzorce a dzieci zdrowe tracą szansę na prawidłowe dojrzewanie emocjonalne i społeczne do późniejszych wyzwań w życiu, np. trudnego małżonka, starych czy schorowanych rodziców, ” niepełnosprawnego” sąsiada, może w przyszłości do własnego dziecka z jakąś dysfunkcją, do własnej choroby, czy własnych porażek.