Uczenie dziecka z zespołem Downa w domu
luty 16, 2015 by Jarek
Kategoria: Podstawowe metody edukacyjne i terapeutyczne
Temat omówiła Monica z Optimum 21. Nie jest to tak powszechny temat w Polsce jak w USA…ale temat nie zajął mnie jako ten problem. Artykuł, który był bazą do dyskusji jest świetnym materiałem dla nauczycieli i dla nas rodziców jak uczyć nasze dzieci z zespołem Downa.
1.Dlaczego?
In school, he was hugged and picked up by other children. He was helped by peers whether he wanted it or not. Our son is very small and has difficulty being understood. Even when he yelled, “Stop!” he was mostly ignored. His identity was that of the class mascot. He sat in the back of the classroom while other students participated in group activities, counting to four with his one-to-one aid. At home, he could count to 50.
Autorka tak argumentuje swoją decyzję o przeniesieniu swojego dziecka do edukacji w domu:
-w szkole był maskotką
-był przytulany bez względu czy chciał czy też nie
-w szkole liczył ze swoją pomocą jedynie do 4, w domu sam liczył do 50
2.Pierwszy dzień
Po pierwsze dobrze zacząć. Uśmiałem się czytając, jak autorka chciała zachęcić swoje dziecko do zajęć. Była to dobra zabawa, która kończyła się oczywiście na “nie” ze strony syna.
Po drugie bardzo szybko, znaleźć system, który zaangażowałby dziecko do pracy….pieczenie ciastek.
Po trzecie ZROZUMIEĆ JĘZYK DZIECKA.
Po czwarte ZROZUMIEĆ JAK DZIECKO SIĘ UCZY.
Zatem próbując uczyć dziecko na pamięć pewnych słów, jak to miało miejsce w szkole otrzymywała matka rebusy do rozwiązania. I tak, gdy poprosiła o powtórzenie słowa that otrzymywała od dziecka hat. itp. Okazało się, że uczenie się na pamięć wg. metodologii szkolnej to nic innego jak zgadywanie.
Zatem, to coś nowego dla mnie, muszę przyznać, że nawet nie podejrzewałem, że mogą być takie rozbieżności.
3.Dziecko z zespołem Downa potrzebuje więcej czasu na udzielenie odpowiedzi.
Kolejny istotny wniosek mamy.
4.”Różnica między edukacją w szkole a w domu to różnica jak ja go widzę”
Niepewność dziecka, brak wiary w swoje siły prowadzi go do ucieczki od tego co jest celem danego schematu edukacyjnego. Tak było ze zgadywaniem. Dziecko nie wierzyło w siebie…więc zgadywało. W momencie gdy mamy zaakceptowała dziecko i jego mądrość…pewność syna wzrosła.
Dla mnie ten artykuł to niemal elementarz podstawowej wiedzy dla nauczyciela. Choć opowiedziany przez pryzmat matki, jest tak samo cenny. Podkreśla konieczność wzmocnienia pewności dziecka przez motywację. Prowadzenia zajęć tak by były zrozumiałe dla dwóch stron przy zastosowaniu “40 sekundowej” strategii ciszy nauczyciela w oczekiwaniu na odpowiedź ucznia.
Bardzo fajne.