Wątkowa.
sierpień 25, 2020 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Po trudnym przejściu przez Tatry przyszedł czas na odpoczynek w Beskidzie Niskim, gdyż brakuje jeszcze trochę szczytów właśnie tam, do Diademu Gór Polski. Popołudniu było Jaworze, co już opisałem i długo będę pamiętał. Przed południem była Wątkowa 846 m npm w Magurskim Parku Narodowym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Magura_W%C4%85tkowska
Nie było jeszcze gorąco, jak miało być. Było pięknie w krainie spokoju i zieleni łąk. Trafiliśmy do Bartna prosto z Tatr i czuć było różnicę ilości ludzi i spokoju natury…ale wybrane przez nas miejsce do zaparkowania dzieliliśmy z dwoma innymi samochodami…to był tłum!!! Nie wiedząc jak mamy udokumentować naszą wyprawę od razu kierowaliśmy się do Bacówki PTTK w Bartnem.
Tam zobaczyliśmy zamknięty obiekt i narzekających turystów, że nie ma pieczątek…my nie czekaliśmy i poszliśmy.
Pierwsze kroki i Asia zaczęła zadawać trudne pytania: gdzie ta góra skoro idziemy w dół, bo szliśmy w dół. Im było niżej tym więcej błota, a przecież nie lało, a była spiekota, że aż niemiło…trochę wątpliwości się rzuciło, gdyż więcej było błota niż tego czerwonego szlaku jakim mieliśmy iść.
…a do tego krzaczory, po jakich w tym roku jeszcze nie chodziliśmy. To był jednak Beskid Niski tak sobie tłumaczyliśmy wspominając z dużym sentymentem Dom na Łąkach i Banicę z Izbami.
Wyszliśmy na łąkę i było pod górkę…ale to była zmyłka, bo zaraz poszliśmy w dół. Zobaczyliśmy naszą górę i domyślaliśmy, gdzie jest nasz szczyt. Tutaj jednak nadmienię: Kamil mnie zaskoczył bo znalazł jeżyny i prosił o nie. Nigdy tak nie było, zatem gonitwa Janka do przodu jakoś została pominięta, góry przestały się liczyć, a jeżyny tak!
Doszliśmy w końcu do pierwszego miejsca oznaczonego jako szlak, czyli Przełęczy Majdan. Asi wątpliwości natychmiast minęły, bo było pod górę. Mi jednak to wyglądało jak górska autostrada, idealny szlak na start…niech Ci z Podkarpacia nie mówią, że nie mają gdzie chodzić, gdy mają!!!
No to “autostradą” szliśmy, chłopcy rozbawieni, a my zaczęliśmy podziwiać niesamowity las bukowy dający w ten dzień niesamowity cień…a na jesieni to dopiero będzie miejsce!
Kamilowi pasowało. Szedł jak burza, choć było pod górę, czasami zdecydowanie. Janek szedł za nim…powoli bez pośpiechu.
Idąc tym “parkowym” podejściem doszliśmy aż do Magury. Okazało się, że tam była pierwsza pieczątka i tam spotkaliśmy turystów odpoczywających. Zatem szybko w lewo za zieloną kropką. Czułem się jak na Lackowej, w pięknym bukowym lesie. Chłopcy czuli to samo, gdyż po chwili już byliśmy na szczycie i tam niespodzianka: kolejna wspaniała pieczątka…och ci marudni turyści….tak sobie od razu pomyślałem. Dla chłopców nie był to wysiłek…ale zrobiliśmy sobie odpoczynek w tym nastrojowym miejscu. Skoro mieliśmy jeszcze wejść na Jaworze w tym dniu, podjęliśmy decyzję o zejściu…ale bez błota tym razem!!!
I znów szeroka “aleja” musi być przepiękna jesienią w tej czerwieni, pomarańczach liści. Polecam już dziś.
Chłopacy roześmiani od ucha do ucha, ciągle żartowali, bez końca. Kamil tego potrzebował, a Janek chciał. To już zaczyna być stały element naszych wypraw.
Dotarliśmy do łąki i zdecydowaliśmy się uciec z czerwonego szlaku, by ominąć błota. To było to. Widoki jak z Beskidu Niskiego, wrzosy, góry i fajny wiaterek w ten ciepły dzień.
Stojąc prze naszą górą, przed Wątkową wiedzieliśmy, że to było to, choć błocisko nas wystraszyło, jak reakcja pod Bacówką. Jednak jestem za Bacówką. Jeżeli ktoś chce mieć pieczątkę powinien wejść na szczyt, by wbić świetną zieloną pieczątkę z liściem, symbolem Magurskiego Parku Narodowego i na Magurze drugą. Polecam.
Do zobaczenia w całości tutaj: https://www.instagram.com/joannapieniak/