Wielka Desztna, Koruna, Jelenka
sierpień 21, 2020 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Po Tatrach chcąc odpocząć wybraliśmy się w Góry Orlickie, ich najwyższą część. Wielka Desztna jest najważniejszym i najwyższym szczytem całych Sudetów Środkowych o wysokości 1 115 m npm. My tam już byliśmy za Korony Sudetów…ale teraz obiecaliśmy sobie, że jak granica będzie otwarta to tam będziemy jeszcze raz
Naszym celem od samego początku była także nowa wieża na Wielkiej Desztnie obok bunkrów na Jelence i zagadkowym, bo nic o nim nie dało się przeczytać, drugim pod względem wysokości szczycie Koruna 1 101 m npm.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Desztna
https://cs.wikipedia.org/wiki/Koruna_(Orlick%C3%A9_hory)
Idea przejścia miała swoje korzenie też w zdobywaniu Gór Bystrzyckich, które są tuż obok, równolegle do Gór Orlickich. Jak je poznawaliśmy to wracaliśmy zawsze do jednego, by przejść przez “most” na Dzikiej Orlicy i zobaczyć co tam za mostem jest.
https://www.zespoldowna.info/kamyk-czerwien-bochniak.html
https://www.zespoldowna.info/czerniec-gniewosz.html
https://www.zespoldowna.info/biesiec-torfowiska-pod-zielencem.html
https://www.zespoldowna.info/velk-detn-orlica-czyli-maraton-przez-gory-orlickie.html
Za punkt startowy wzięliśmy sobie wioskę Lasówka. 30 lat temu, gdy byłem tam po raz pierwszy wioska upadała, a teraz wygląda świetnie jako typowe letnisko. Zaparkowaliśmy zatem w Górach ….Orlickich i Bystrzyckich od razu i zabraliśmy się do przekraczania “mostu”.
Góry Orlickie z tej perspektywy jawią się jako potężny wał, bardzo podobnie jak Jagodna z Ponikwy. Podobieństw zresztą obu pasm jest dużo. Ja polecam kwiaty i łąki prawie takie same.
https://www.zespoldowna.info/jagodna-polnocna.html
Janek dzięki temu uciekł po prostu, bo my do kwiatków a on…jak zwykle do przodu i nawet nie chciało nam się go gonić. Wiedzieliśmy i ufaliśmy, że jak zobaczy pierwszy dom w czeskiej wsi Bedrichovka to i tak się zatrzyma….no i się zatrzymał. Tam był jedyny “słaby” moment do przejścia. Trzeba było 200 metrów przejść drogą po której jeździły samochody, pod wyciąg, gdzie postanowiliśmy sobie zrobić rozgrzewkę na podejściu.
Podejście było zacne i skończyły nam się łąki, a pojawił się wspaniały dla całej rodziny szlak przez świetny świerkowy las z jagodami w poszyciu. Od razu stwierdziłem, że to to szlak dla nas wszystkich na start. Powoli do góry, z widokami, z jagodami. U nas jednak było jak zawsze: my z Asią za rączkę na końcu i tylko obserwowaliśmy o ile set metrów chłopcy nas odstawiają i czy poczekają. Znów BRACIA stwierdzili, że potrzebują siebie i żartowali, Janek zaczepiał Kamila…a my odpoczywaliśmy od ich milionów słów, komunikatów jakie normalnie padają.
Gdybyście mnie spytali: jaki jest największy sukces w aspekcie społecznym tych naszych wypraw, odpowiedziałbym dość precyzyjnie.
KAMIL MA BRATA NA KTÓREGO REAGUJE, KTÓRY UCZY GO ŻE JEST ICH DWÓCH. CO RAZ CZĘŚCIEJ WIDAĆ, ŻE GO POTRZEBUJE. DLA JANKA …WIE, ŻE JEST SPRAWNIEJSZY INTELEKTUALNIE OD SWEGO BRATA I GO WYKORZYSTUJE, ALE I UCZY BYCIA Z NIM.
Dla mnie jest to szok, gdyż Kamil nie akceptuje często nawet mojego dotyku, a w górach zawsze jest moment, by z bratem pożartować, pościskać i to jest naturalne, choć bardzo nietypowe
…a kwiaty były i to wszystkie jakie chciałeś, ba nawet motyle!
Wiem, że Ci którzy nie są od “nas” nie zrozumieją tego…ale podejście na Wielką Desztnę to pragmatyczny wzór niemiecki, adaptowany do czeskich warunków, szlaków dla wszystkich. To jest wbrew pozorom zaleta dla naszych dzieci z ZD, bo szlak idzie de facto duktem leśnym, po w miarę łagodnej “podłodze” z długim podejściem. Nasz niebieski szlak po 3 km połączył się ze skrajnie pragmatycznym prawie asfaltowym czerwonym szlakiem…pełnym rowerzystów, bo Czesi jeżdżą i to setkami po górach!
Po 400 metrach wreszcie zeszliśmy na szlak jaki oczekiwaliśmy. To był znak, że już jesteśmy pod górą. Przeżyliśmy szok. Pojawiła się nagle ona. Wieża na szczycie Wielkiej Desztny z daleka wyglądała bardzo nowocześnie…
Janek wyrwał do przodu, że będzie wchodził na górę, bo pod osłoną ciekawej ornamentyki wykonanej z drewna, były ażurowe schody prowadzące na górne piętro wieży. W pewnym momencie podczas wchodzenia, zatrzymał się i …nie chciał iść, a byliśmy prawie na końcu. Tak jak na Jagodnej. Tak jak na ściance. Jankowi coś się zmieniło i zaczął się bać wysokości takiej jak ta…z powietrzem pod nogami. On tego nie miał, a ma! Musieliśmy zejść. Janek się bał.
Usiedliśmy i odpoczywaliśmy. Nagle z daleka słychać: “Dzień Dobry!” . Czy my się znamy tak myślałem…a Pani do nas, że koszulka Zdobywcy Korony Gór Polski i odznaka Korony Sudetów jest tak wyjątkowa, że ona musiała się z nami przywitać…to dzięki Jankowi!
Ludzi przybywało, więc postanowiliśmy wejść na nasz szlak bez szlaku by zdobyć to, co nieznane. Popatrzyliśmy do tyłu i wieża wydawała się nam, że jest niczym drapacz chmur…i im byliśmy dalej od niej tym bardziej byliśmy przekonani co do tego.
O ile ta pierwsza część naszej wyprawy była “pragmatyczna”, to ta druga była już wyprawą przez fajne góry…ze wszystkim, co to oznacza
Widoki. Zejście z Desztny południowym stokiem pokazało całą panoramę w tym kierunku zarówno Gór Orlickich, jak i Bystrzyckich aż po Masyw Śnieżnika.
Humor wędrowca, to ciągły uśmiech i gonitwa do przodu by coś spotkać, by coś zobaczyć i znaleźć skrót. U nas to było.
No właśnie skrót. Czesi jako naród pragmatyczny w górach raczej nie tworzą skrótów bo po co. Tutaj okazało się, że ten skrót istnieje i jest tym czego my szukamy zawsze. Nie było ludzi, a szlak był bardzo dynamiczny, zmienny i pełen kwiatów.
Kierowaliśmy się na Jelenkę o wysokości 1083 m npm. Kiedyś chodząc po Masywie Śnieżnika i Karkonoszach zauważyliśmy, że Janek interesuje się bunkrami z czasów wojny. Teraz idąc szlakiem mieliśmy możliwość zwiedzenia kilku z nich i ciekaw byliśmy czy Janek dalej będzie chciał je oglądać. To wymagało przejścia świetnym szlakiem przez lasy świerkowe pełne strumyków i żab.
Ta zmienność była frajdą. Zawsze powtarzam po takich odcinkach, że nie trzeba jechać w wysokie góry, tylko ciekawe. To było bardzo ciekawe i chłopcy szli, że aż miło.
Podchodziliśmy pod Jelenkę. Nie zauważyliśmy, że zeszliśmy i to mocno z Desztny. Zaskoczeni byliśmy, gdy się okazało, że Jelenka jest istotnie wybitna w tym krajobrazie i widać …wieżę na Desztnie…niczym wieżowiec na Manhattanie w Nowym Jorku…takie skojarzenie.
Też dowiedzieliśmy się skąd ten skrót. Zaczęły się pojawiać budki myśliwskie i dobrze, że tym razem nie było polowań…a Jelenka okazała się na wierchowinie świetną polanką, gdzie można było odpocząć wokół motyli.
Kolejnym celem były bunkry na przełączce pod Koruną. O tej górze nawet w czeskiej wikipedii jest napisane mało. Zastanawialiśmy się czym nas zaskoczy…ale po pierwsze wyraźnie się odróżniała od tła.
Janek “znalazł” bunkier.
Nie było to istotne co oznacza to słowo. Jak zwykle gnała go ciekawość…ale przy tym pierwszym wystraszył się jakiegoś ruchu wewnątrz i poszliśmy dalej po oględzinach zewnętrznych.
Znów zostaliśmy zaskoczeni. O ile do tego momentu nie było nikogo, to teraz mijaliśmy całe rodziny zmierzające tym szlakiem czy to do bunkrów, czy na Desztnę, którą było doskonale widać i jej “wieżowiec”.
Na zboczu Koruny już eksplorowaliśmy bunkry. Janek był ciekawy i zaintrygowany. Czy zrozumiał coś z moich odpowiedzi … nie wiem, ale stale się pytał po co to, po co to, a czy na to mogę wejść…
…a obok bunkrów był już szczyt a na nim “wóz Drzymały”. Do czego ten wóz to nie wiem, ale polana szczytowa jest chyba ulubionym miejscem jeleni bo wyglądała “pysznie i soczyście” po prostu.
Koruna okazała się być miejscem najlepszym pod tym słońcem. Nie wieża na Desztnie, ale ta przyroda i te widoki zrobiły to coś dla nas. Szliśmy z wiatrem przez kwiaty i góry.
Mijaliśmy kolejną rodzinę z małymi dziećmi i tym razem wiedzieliśmy dlaczego? Polecam i Wam. My tymczasem szybko na czerwony szlak i znów w dół na skróty.
Powrót okazał się być chwilką. Chłopcy wspaniale przeszli te prawie 16 km (bo skróty). Odpoczęliśmy po wysiłku Tatr i nabraliśmy energii na kolejny wielki szczyt. Czy nam się uda? Zobaczymy…a tymczasem polecam Wam wyprawę w Góry Orlickie, bo to góry dla nas wszystkich.
Powyżej plan przejścia bez skrótu na wyciągu.