Wielka Góra Cisowa, Przełęcz Cisowa, Dolina Cisowa, Rezerwat Cisowy…szlak cisowy.
luty 22, 2021 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
No i niespodzianka. Gdzie jest taki las, gdzie cisy rosną w sposób naturalny? Gdzie jest takie miejsce, gdzie całe góry można by określić “wyjątkiem” dendrologicznym?
Wydaje się to być skrajnie trudne, a potem patrząc na mapę…pod latarnią najciemniej. Najbliżej nas są Góry Bardzkie
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ry_Bardzkie
Ci którzy zdobywają Koronę to znają je bo Kłodzka Góra na w Grzbiecie Wschodnim, ale … Grzbiet Zachodni, ten po drugiej stronie Barda, nie wygląda na tyle interesująco by tam trafić. To błąd. My też go popełnialiśmy i to wielokrotnie. Jedynym szlakiem jaki przechodzi przez niego to niebieski między Bardem a Srebrną Górą. My już nie mając nic nowego do zdobycia, stwierdziliśmy że dla mojej nogi, by ją oszczędzić, zrobimy sobie przejście przez te góry.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grzbiet_Zachodni
Zapadła decyzja i trzeba było szukać rozwiązań. Okazało się, że te góry skrywają swoją małą tajemnicę, której nikt nie zauważa. Na mapie nazywają się:
Rezerwat Przyrody Cisy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_Cisy
Rezerwat Przyrody Cisowa Góra
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_Cisowa_G%C3%B3ra
I nagle nas olśniło: idziemy szlakiem cisów!…bo cisy są tutaj wyjątkowe na skalę całej Polski!!! Każdy z nich ma swoją metryczkę, numer i jest ich 2009 w rezerwacie Cisowa Góra, a w rezerwacie Cisy już tylko 1258.
I jest ich z roku na rok mniej. Patrząc na mapę jaka pojawiła się w wikipedii mieliśmy już trasę opracowaną…ale przeczytałem jeszcze ten fajny wpis i wiedzieliśmy, że szykuje się nam niezła przygoda.
Podjechaliśmy do wioski Brzeźnica, Ci którzy zdobywają Włóczykija będą ją znać doskonale. Piękne słońce jeszcze mróz, lód, śnieg i wiatr…ale było odpowiednio.
Janek dostał nową kurtkę już męską, no bo urósł na tyle, że nie było wyjścia. Znów cała rodzina na niebiesko. Nasz cel nie wydawał się odległy. Wielka Cisowa Góra była widoczna z daleka, ale ta część Gór Bardzkich nie ma szlaków, nawet tych jakie widać na zdjęciu z wikipedii. Czekało nas “poszukiwanie” najlepszej drogi, w pierwszej kolejności do rezerwatu Cisy.
Wybraliśmy do przejścia szlak rowerowy niebieski. Na mapie widać, że prowadzi on do samych granic rezerwatu, a w taką zimę z plus 10C na pewno żaden kolarz nie będzie jechał. Śnieg był zmarznięty, a chłopcy zadziwiająco wciąż szli razem.
To było jednak za wolno dla Kamila i zaczęła się zabawa: w czy Wy mnie złapiecie? Ja wymiękłem już od razu, Janek próbował, ale lód nie pozwalał mu na zbyt wiele. Kamil nadawał nam tempo i wyznaczał skrzyżowania.
Góry Bardzkie tutaj przypominają mocno Góry Suche. Ostro żłobione doliny, wyniosłe góry, szło się zatem fantastycznie.
W końcu trzeba było zejść z “rowerowej” drogi. Na niej okazało się, że z ludzkości to my jesteśmy tutaj od dawna pierwsi. Za to śladów zwierząt było mnóstwo. Janek sarny odróżnia, ale przy śladach podobnych do wilka mieliśmy już całą listę propozycji z rysiem włącznie. Tak doszliśmy do Przełęczy Cisowej.
Janek z przyrody najbardziej lubi zwierzęta, ale choinkę też potrafi odróżnić. Na trasie pierwszym testem była wielka jodła z jemiołą. Długo na nią nie patrzył tylko poszedł. Zastanawiałem się jak zareaguje na cisy. Wchodząc drogą do rezerwatu obserwowaliśmy, gdzie te cisy są. Gdy w końcu je zobaczyłem…dla Janka ważniejsza była tabliczka z numerem niż ten cis…ale zapamiętał, że to cis.
Ten wielki wielo-setnio-letni cis stał w otoczeniu wielkich buków. To Janek już złapał, ale odhaczył i od razu było pytanie: gdzie idziemy pić? W górach najważniejsze są góry, szczyty i śniadanie na nich, a nie jakieś tam drzewa. A ja swoje, bo nagle cisy były wokół nas: “Janek popatrz cis!”. Janek na to: “Gdzie góra na śniadanie?” … a cisy były wokół nas.
Wracaliśmy w poszukiwaniu szlaku niebieskiego do góry o świetnej nazwie Leszek. Janek na początku myślał, że żartuję bo tak na imię ma wujek, ale potem szukał tej góry…a tutaj kolejny cis.
Żeby nie było za łatwo, bo ścieżki nie były “odśnieżone” przecież, czekał nas trawers do góry. Krótkie podejście, ale w śniegu kłopotliwe. Co niektórzy zapadali się mocno, ale doszliśmy do niebieskiego, a tam tylko ślady zwierząt wszelakich, ale ludzi tam nie było.
W końcu pojawiła się góra o nazwie Klimek. Janek myślał, że żartuję znów, bo nawet się nie zatrzymywał, tylko pytał się gdzie ta góra.
Lekcje o cisach, jodłach, bukach dały dobry efekt. Janek nawet zwrócił uwagę na wielką daglezję i jej niesamowite szyszki…też mającą przynajmniej 150 lat…ale przy cisie już nie. Szedł do przodu, a Kamil czekał bo skrzyżowanie.
Powoli zbliżaliśmy się do Wielkiej Cisowej Góry. Im byliśmy bliżej tym więcej było cisów, każdy o innym kształcie i wysokości, ale ze swoją metryczką. W końcu Janek stwierdził, że jest góra i mamy czas na śniadanie, piękne miejsce pod cisami oczywiście z widokiem na Góry Bardzkie i Ząbkowice Śląskie.
No i tutaj nie było wyjścia: Janek załapał co to są te cisy . Po śniadaniu poszliśmy dalej i okazało się, że Wielka Cisowa Góra jest przed nami i jest rzeczywiście wielka w tym miejscu, ale na szczycie są buki, jawory, ale nie ma cisów!
Kolejny “cisowy” punkt zdobyty. Teraz mieliśmy zejść do Rezerwatu Cisy na górze Buczek. I znów Janek myślał, że żartuję bo jak góra może się nazywać Buczek…choć się tak nazywa.
Jak Janek wykorzystuje brata? Chciał być pierwszy. Brat zatrzymał się na skrzyżowaniu, zatem pokazywał Kamilowi każdy kierunek jaki był możliwy, tylko nie ten właściwy. Kamil się zatrzymał czekając na nas a Janek oczywiście poszedł, bo on pierwszy.
Pod Buczkiem dzięki temu był pierwszy. Nawet zobaczył cisa przed górą, ale on wolał “zbiegać” w dół niż “chodzić” po cisach…a one były obok nas.
Zejście okazało się już być bardzo trudne. Chodząc górą w wietrze jaki tam był, że nie zwróciliśmy uwagi na to jak wysoka temperatura rozpuszcza śnieg. Było bardzo ślisko, “strumieniowo”. Janek wręcz boczkiem tylko schodził bo się przewróci i tutaj fachowo się zachowywał.
Doszliśmy do auta. Pytanie czy warto było przyjechać tutaj na spacer? Zdecydowanie tak, to świetne góry w zimie, na start…aż szkoda, że nikt nie pokusił się o wytyczenie szlaku “cisowego”. Ja Wam to miejsce polecam. Zobaczycie park dendrologiczny w naturalnym wydaniu, zdobędziecie góry i będziecie zadowoleni, że byliście w tym miejscu tylko Wy.