Wołek, Dzicza Góra, Bielec
sierpień 8, 2022 by Jarek
Kategoria: Nasze Góry
Asia uwielbia Rudawy Janowickie. Tym razem wydawały się być jedynym celem dla nas po nocnych burzach. Zatem nie było innego wariantu tylko wyjazd do Strużnicy, gdzie jest początek najfajniejszego czarnego szlaku na Starościńskie Skały. To był cel…a potem mieliśmy iść.
…a Janek stał się już “rozróżnialny”. Kupowaliśmy nową bluze na nasze górskie wędrówki. Janek dostał wybór i nas zaskoczył. UWAGA: to nie niebieski!
Chłopcy stali się wyraźnie rozróżnialni na trasie. Janek uważał, że ma bluzę pomarańczową, Asia mówiła, że wpada w czerwień. Najważniejsze było to, że byli zadowoleni i wiedzieli gdzie iść…a ja w jeżyny, najlepsze na świecie! Jednak najmłodszy dopingował mnie na tyle, że za dużo nie szło zjeść. Ciągłe było:”Tata chodź! Skały czekają!” No i nie szło się najeść.
Janek jak nie Janek, bez marudzenia, szybko na Baszty prawie wbiegł. Kamil nie dał rady…o dziwo już chciał wracać. Janek już dobiegł do kolejnych skał i kombinował jak tu na nie wejść, a Kamil wciąż nie mógł się zdecydować czy w górę, czy w dół. Jak zawsze, gdy zmęczenie go zaskoczy.
Pierwszy mostek za nami. Janek dalej gonił, bo on będzie się wspinał. “Mamo siedźcie!” a on szedł na Lwią Górę.
Jak się okazało, jego koszulka jest jarzębinowa. Trzeba było przyjść aż tutaj by to zauważyć. Czasami tak bywa. Janek wspinał się, wchodził i czytał, czytał o wszystkich szczytach i górach, jakie tylko widział przed sobą.
Czytanie to jedno, ale przecież po skałach trzeba pochodzić. “Tato łap mnie!”…i na szczęście jak Janek zobaczył Asię z Kamilem na śniadaniu, to nie musiałem go gonić. Wszedłem na górę sam, dla siebie i patrzyłem.
Trochę “nisko” byli na tym śniadaniu. Podyskutowaliśmy, jak zszedłem i wiedzieliśmy, że ten wspaniały drugi most czeka na nas. No i ten fragment szlaku, nie wiedzieć dlaczego, to niczym tor wyścigowy dla Janka. Na zejściu zgubił Kamila, tak że ten musiał zbiegać do niego. Potem był “taniec” przez mokradła, a tego Kamil wyjątkowo nie lubi, więc Janek znów piruety i pierwszy.
Na asfalcie jednak, do Pieca i Mostu (to są nazwy skał), Kamil długimi nogami nadganiał. Przepraszam: był nie do przegonienia.
No i był most. Coś fascynującego, jak się stoi pod. Jak jeszcze widzi się kogoś wspinającego, to wygląda to jeszcze bardziej emocjonująco. Janek nie mógł oderwać oczu.
W ten sposób skończyły się cele tak nam się wydawało, ale Rudaw całych to my jeszcze nie przeszliśmy wzdłuż i wszerz, więc stwierdziliśmy, że idziemy tam gdzie Janek był na Zielonej Szkole. Kierunek…Wołek. O ile jak wchodziliśmy na Lwią Skałę to mijaliśmy turystów, to tutaj byliśmy tylko my. Nasza pierwsza wyprawa na tą górę, była bardzo trudna. Był wyścig MTB, była zwózka drewna i trzeba było uważać. Tym razem mogliśmy mieć wszystko tylko dla siebie.
Z Wołka znikł cały las. Z tego tytułu, to najfajniejsze miejsce w Rudawach. Sami, z widokami i tą wspaniałą Ławeczką na szczycie. Całe Góry Kaczawskie u stóp już było widać na podejściu. A przed nami Kamil wyprzedał Janka pod górkę. Rodzice mieli szanse na maliny i jagody, było pysznie, a chłopcy już rządzili na Ławeczce!
Z niej znów “całe”, tym razem Góry Sokole!
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ry_Sokole
Trzeba było zdecydować co dalej. No i jak to my, coś na skróty by się przydało. W ten sposób wymyśleliśmy, że nie było nas nigdy na Dziczej Górze i Bielcu.
Na Rozdrożu Pod Wołkiem trzeba było zejść ze szlaku. Wszystkim się to spodobało. Nawet nie wiedzieliśmy co nas czeka.
Szliśmy przez las, pięknym duktem i tak dyskutowaliśmy jak wejść na ten szczyt. Nie szło…aż w końcu coś przez przypadek się pojawiło i była to wyraźna ścieżka w gęstwinę. Poszliśmy i doszliśmy, a tam mała tabliczka, która dała dużo uśmiechu. Dzicza Góra 881 m npm i zaskoczenie: należy do KORONY RUDAW JANOWICKICH….a my tej nie znaliśmy i to nas zaskoczyło kompletnie!
http://www.msw-pttk.org.pl/odznaki/reg_odznak/kzkgrp/reg_krj.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzicza_G%C3%B3ra_(Rudawy_Janowickie)
Dzięki temu pojawiło się kilka następnych celów w Rudawach . Bielec miał być miejscem na naszym “skrócie” Szliśmy Grzbietową Drogą podziwiając Wielką Kopę i polany jakich się nie spodziewaliśmy w tym miejscu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bielec_(Rudawy_Janowickie)
Próbowaliśmy tak samo “być zaskoczeni” jak na bliźniaczej, Dziczej Górze. Szukaliśmy szczytu i ścieżki na niego…ale bez szans. Tuż przy tym, gdzie GPS wyznaczał szczyt, zobaczyliśmy specyficzny kopiec i tam zrobiliśmy sobie zdjęcie…ale nie było tabliczki!
Bielec nas też zaskoczył. Inna góra, inne skały, wały jakich nie było wcześniej. Skrót prowadził nas mocno w dół. Mieliśmy frajdę przechodząc przez “las kwiatów” z wieloma motylami…taki wyższy nawet od Janka.
Chcieliśmy schodzić już w dół, ale mapa podpowiadała, że niedaleko jest kolejny szczyt o nazwie Skalica. Skręciliśmy na skrót z Rozdroża Pod Bielcem, szukaliśmy, szukaliśmy i okazało się, że Skalica jako szczyt to tylko na mapie istnieje, a nie w górach..w tym miejscu. Zdecydowaliśmy się wracać. Okazało się, że spadek w dół, był istotny Ekipa zbiegła, a co niektórzy zjedli jeżyny i maliny.
Wyprawa była pyszna. Choć wydawało nam się, że będzie to wyprawa na ostatnie szczyty Rudaw na jakich nie byliśmy, dowiedzieliśmy się na niej, że jest tego jeszcze troszkę, wiec będziemy mieli gdzie chodzić
Na Rudawy Was zapraszamy, bo każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Polecam