Wulkany.
kwiecień 8, 2018 by Jarek
Kategoria: Włóczykij i Tysięczniki
To był czwartek przed Świętami. Było wietrznie, chłodnie i z chłopakami na feriach, coś trzeba było zrobić…góry. Ale jakie w taką pogodę? Wulkany! W Polsce? Wielu z Was się spyta…tak większość ze szczytów Gór Kaczawskich to dawne wulkany i tam postanowiliśmy się udać.
Punkt pierwszy nam już znany, Zamek Grodziec. Stoi on na szczycie wulkanu i ma wspaniałą historię. Nas tam zagnało to, że nie mamy potwierdzenia wejścia do niego w naszej Książeczce Sudeckiego Włóczykija.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Grodziec
Potraktowaliśmy go jako przetarcie przed kolejnymi miejscami. Szybkie wejście…nic się nie zmieniło, śniadanie i gotowi do drugiego punktu we Wleniu o nazwie: Góra Zamkowa…nam nieznanego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ra_Zamkowa_(Pog%C3%B3rze_Izerskie)
Jest to szczyt o wysokości 384 m npm, czyli nic wielkiego, ale jest istotnym wzniesieniem tego regionu i oczywiście pozostałością ruchów wulkanicznych. Na jego szczycie znaleźliśmy zamek, o którym ja nie pamiętałem, że istnieje wciąż. Ucieszyło mnie to bardzo. Od samego początku walczyliśmy o “spowolnienie” Jaśka. Ostatnio czuje się na tyle dobrze, że trudno go zatrzymać. Tutaj szedł pod “ochroną” a potem jak zwykle.
Bardzo szybkie “zdobycie” Zamku to jego zasługa. Dobrze, że trwa remont, bo nie wiem czy znaleźlibyśmy uciekiniera. Dzięki niemu zejście to też była chwilka.
Następnym celem była Ostrzyca o wysokości 501 m npm, nazywana Dolnośląską Fudżi. I jest bardzo charakterystyczna, jej szczyt widoczny z daleka, z Karkonoszy, Gór Izerski jednoznacznie kojarzy się z wulkanem. To był w istocie pierwszy cel, gdzie musieliśmy się przygotować na spacer typowo górski.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostrzyca_(Pog%C3%B3rze_Kaczawskie)
Chłopcy jak zawsze w takich sytuacjach uformowali grupę uciekającą i my musieliśmy ich gonić.
…i nie zostali złapani. Na samym początku zastanawiałem się, dlaczego przy szlaku są ławki. Gdy już wchodziliśmy na “Górę Płaczu” zrozumiałem. Te niekończące się schody…prześladujące mnie przez cały dzień.
Udało się ich zatrzymać tuż przed szczytem, który dał nam odrobinę optymizmu w kontekście pogody.
Tak jak marudziłem na Szczelińcu, tak marudziłem tutaj podwójnie jak na Szczelińcu. Chłopacy … nawet nie miałem jak zapytać. W ten czwartek zmieniłem też swoje nastawienie do “małych” gór…mogą być trudniejsze tytułem swojej wyniosłości od “dużych” gór niestety.
Ostrzyca zdobyta, wiatr się zmienił, nie pada i powoli robi się ciepło. Janek nie dokucza Kamilowi, choć to dopiero początek naszych zmagań. Zejście przypomniało oczywiście spadanie i dzięki temu 2,5 km zrobiliśmy w godzinę. Jednak największą sensacją było pojawienie się bociana. Kamil omal nie wyskoczył z siebie, bo przecież bocian to niechybnie już wiosna po prostu! …a wiosna to zmiany, autyści ich nie lubią niestety.
Jeżeli, ktoś myśli że to wystarczy to nie. Chłopcom spodobała się idea zdobywania wież, wulkanów, zamków i uciekaniu rodzicom. Obaj nie mieli nic przeciwko temu. przetestowali to na Radogoście, kolejnym “historycznym wulkanie” skąd podczas wojny pruskie dowódcy obserwowali przebieg słynnej i istotnej bitwy pod Dobromierzem.
Znów górka niepozorna, ale sam szczyt wymagał wysiłku.
I powiem szczerze znów dałem się wrobić. Kamil ma lęk przestrzeni i to nasilający się, co widać jest od “zawsze”. Asia nie lubi wysokości, a Jasiek zasuwa i ja muszę lubić wchodzenie na szczyt wieży i podziwiać okoliczne widoki z Jaśkiem…zamienię się chętnie.
Dzięki Emilce, która podesłała zdjęcie Oli, a ja też chciałem jej coś podesłać, udało mi się po raz pierwszy uchwycić Jaśka, biegnącego, uśmiechniętego, jak na zamówienie by Emilka widziała radość. UDAŁO SIĘ!
Prawie po drodze, na ostatni szczyt, podjechaliśmy pod Wieżycę nad Dobromierzem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_widokowa_na_Wie%C5%BCycy
Mijamy tą górę, za każdym razem jak jedziemy w góry jednak dopiero teraz podjęliśmy decyzję o jej odwiedzeniu.
Przejście trwało około 15 minut i stamtąd udaliśmy się na ostatni nasz szczyt w Strzegomiu o nazwie Góra Krzyżowa. To już był mój dramat a chłopców nie. SCHODY! Góra charakteryzuje się tym, że ma krzyż na górze….ale nikt nie mówił, że do niego prowadzą setki schodów. Polecam, przetestować schody tak jak my to zrobiliśmy w tym dniu, ja wymiękłem.
https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ra_Krzy%C5%BCowa_(Wzg%C3%B3rza_Strzegomskie)
O zejściu można tylko powiedzieć tyle co: “Jasiek stój!” a on i tak biegł.
Dzień był bardzo aktywny. Udało się nam przeżyć dzień pierwszy ferii, ale ze znacznymi stratami naszych sił…a miało być lekko. W piątek też planowaliśmy jechać w góry, by uciec od nudy ferii w domu. Szczerze: bałem się, że moje nogi nie zaakceptują tego pomysłu…a jednak musieliśmy!
Jarek to jest niesamowite że Wy świątek piątek, każdy weekend bez względu na pogodę idziecie w góry. Też będziemy wymyślać taka aktywność z Bogusiem.
Bo w zimie jest łatwo chodzić po górach i mizeria jest.