Žaltman po raz 2 do Korony Sudetów
wrzesień 3, 2024 by Jarek
Kategoria: Korona i Diadem
Najwyższy szczyt Gór Jastrzębich to Žaltman. Jedyne 739 m npm, kiedyś szybko “zrobiony” jako jeden z kilku szczytów w ciągu dnia, tym razem miał być atrakcją jedyną tego dnia.
https://www.zespoldowna.info/zaltman-jeden-z-dwoch.html
Jechaliśmy na niego wcale długo, gdyż półmaraton w Wałbrzychu zablokował nam prosty przejazd. Jednak choć zmęczyło to nas, też oświeciło. Przejeżdżając przez Mieroszów, przypomniało się Asi, co Dawid polecał tam do zobaczenia. Kierunek Góra Parkowa i …wieża.
Na szczycie te krzesła dla GIGANTÓW skradły wszystko. Szyte pod Kamila na pewno. Trony Mieszka i Dobrawy też pasowały. Drobne rzeczy a wielkie :) O dziwo wieża nie była już taką atrakcją, a świetna po prostu. Dobrze, że się tutaj zatrzymaliśmy, polecamy!
Z Góry Parkowej w Mieroszowie mieliśmy już tylko 16 km na Žaltmana. Wypatrzyliśmy, że od strony Polski jest schronisko i od razu był plan na pieczątki i magnesy! Trzeba było podjechać do bardzo polsko brzmiącej miejscowości Radvanice i tam po prostu iść czerwonym szlakiem. Žaltman z tej strony dominował i to ciekawie, bo nie był schowany w lesie, jak te 7 lat temu.
Pierwsza niespodzianka na wyprawie…to nie było schronisko, tylko przystanek autobusowy na łące. Nie mogliśmy uwierzyć, że to prawdziwe, a jednak jeden z Gospodarzy we wsi Paseka, miał i budkę telefoniczną, skodę i wszystko co się kojarzyło z dawnymi czasami.
Jestřebí bouda , czyli schronisko w Górach Jastrzębich, spełniło Janka oczekiwania: magnes był, pieczątki były. Ja dopowiem, mieliśmy nawet problem z ich ilością do wyboru, ale wybraliśmy. Z pod schroniska poszliśmy prosto zielonym szlakiem. Przez kawałek zapowiadał się nawet na typowo górski, ale od ropików, kolejnej atrakcji (bunkrów), które ciekawie wyglądały, był to raczej szeroki dukt leśny, którym bardzo fajnie się spacerowało, przy niemalże zerowym przewyższeniu.
Widoki były, jak nie na Žaltmanie. Pamiętamy las, las i las. Teraz go nie było, co czyniło to przejście jeszcze bardziej ciekawym. Owszem było podejście na wierzchołek, a potem piękna nowa wieża, która jednak przestraszyła rodzinę…ażurowa :)
Ależ radości dostarczyło ekipie to miejsce. Śniadanie było idealne w takich warunkach, humory dopisywały, a wiaterek chłodził i było idealnie.
Na wieży byłem sam, bo była za “ażurowa” przecież. Nagrodą były wspaniałe widoki na wszystkie strony. Z góry widać było ścieżkę na skróty i to był pomysł na powrót.
Ścieżka choć delikatnie przykryta gałęziami, dała łatwe zejście i dojście na trawers. Rodzina z dużą chęcią skorzystała z okazji, to była przygoda.
Na koniec idąc do auta, musieliśmy skorzystać z “kanionów” wyrobionych przy zwózce drewna. Była to kolejna niespodzianka i frajda. Krótki spacer a dał tak dużo, to było zaskakujące. Warto było wybrać się na to przejście, a Žaltman zasługuje na “poświęcenie” mu odrobiny więcej czasu. Może pozytywnie zaskoczyć.